Thursday, July 31, 2008

Hołd Składam Memu Miastu!

["Polacy, gdziekolwiek się znajdujecie..."]


Stare Miasto, Stare Miasto,
Wiernie Ciebie będziem strzec,
Mamy rozkaz Cię utrzymać,
Albo w gruzach twoich lec:
Witamy w krainie, W której Fryco ginie.
Stare Miasto, Stare Miasto,
Wiernie Ciebie będziem strzec,
Mamy rozkaz Cię utrzymać,
Albo w gruzach twoich lec:
Halinka - sanitariuszka,
Jaka gitara dziewuszka
Stare Miasto, Stare Miasto,
Wiernie Ciebie będziem strzec,
Mamy rozkaz Cię utrzymać,
Albo w gruzach twoich lec:
Trumna tu luksus
Zupa na gwoździu też luksus
Stare Miasto, Stare Miasto, nanana-nanana...
Mamy rozkaz cię utrzymać, albo nanana-nanana...
Wiara się rozkrochmala, Wilczur się oźlił i piekło podpala
Stare Miasto, Stare Miasto,
Już nie będziem Ciebie strzec,
Szwaba prać by trza po mordzie,
A popażone witki dwie: Czy tu się głowy ścina?
Tak, tu się głowy ścina!
Stare Miasto, Stare Miasto,
Już nie będziem Ciebie strzec,
Szwaba prać by trza po mordzie,
A popażone witki dwie: Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy śmierci się boicie?
Zuchwało śpiewa nam tu ten, ciśnięty w mrok granatów pęk! x2
Jest 100 tysięcy dusz,
A jedna ledwie rura, Żołnierze wychodzą,
Cywilom i rannym się nie uda.
Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni,
Licznych Bóg nie słucha!!!!
[NIE SŁUCHA NIE SŁUCHA NIE!!!!!!]
DOSTĘPU DO WŁAZU MY ŻĄDAMY!!! x7
LAO CHE "STARE MIASTO" z płyty Powstanie


Nie wyobrażam sobie, sytuacji w ktorej mógłbym zapomnieć o tym co w ciągu kilku wakacyjnych miesięcy 44 roku spotkało moją ukochaną Warszawę. Nie wyobrażam sobie także sytuacji, w której w tamtych dniach nie chwyciłbym za broń by dołączyć do walczacych o wolnośc Kraju, Miasta i jego zbuntowanych mieszkańców.

Myślę, ze w pewnym momencie jednak Wszyscy musieli sobie zdać sprawę z tego, ze walka nie idzie już o życie, wolność ani przyszłość, ale o ocalenie resztek tlącego się jeszcze Honoru deptanego przez lata okupacyjnej udręki. Łatwo mi tak sobie dziś gdybać i stawiać siebie w jednej lini z obrońcami miasta, na ktorejś z powstańczych barykad. Jednak poznając siebie tyle o ile, przez te wszystkie lata spędzone z samym sobą mogę przypuszczać, ze w otatnich dniach swojego zycia chciałbym mieć na sumieniu jak najwięcej główek hitlerowskich najeźdźcow rozjezdzających gasienicami Tygrysów mury ukochanej Warszawy. Tak! Zostałem wychowany w wierze katolickiej...Tak! jestem ambitny.
Póki co, na szczęscie nie muszę stawać na powstanczej barykadzie ani rozwazać ewentualnego do niej dołączenia. Poki co wszystko co mogę robić to użyać siły swoich dwóch rąk i tego co pozostało w głowie, by pomóc mojej Warszawie odzyskac jej dawny, wielkomiejski blask (charakter to Miasto mialo zawsze)...I to właśnie do tej pory z pasją robiłem, i to takze zamierzam robic dalej...



Hołd składam Memu Miastu -tu na dachu Warszawy z GieNem...

Monday, July 21, 2008

Moto GP - Laguna Seca

Dzien był wybitnie leniwy. Z Eve (wcale nie tak rano) na skutek braku wzajemnej mobilizacji z ledwością odkleilismy się od łóżka. Nim stanęliśmy na prostych nogach i z trudem pozbieraliśmy się do kupy po drodze zdązylismy zaliczyć poranną toaletę (to była raczej droga przez wiecznośc). W trakcie tych wszystkich porannych rytualów oszukiwaliśmy się oczywiście porozumiewawczo i bez żadnej krempacji, ze wcale jeszcze nie jest jeszcze tak późno. Ze zdziwieniem przetarliśmy oczy - Hmmm, ten zegarek kłamie.
O kurcze, ten w kuchni tez. Ok, a ten w telefonie? Hmmm...Zarządzamy szybką "Niby mobilizację", ale de facto nadal wszystko dzieje się w tempie moderato. Po chwili (i kilku następnych) upływie wreszcie wsiadamy w "Szerokiego", wpadamy na Union i wcale nie w pośpiechu zabieramy wszystkie rzeczy pozostałe po wieczorku literackim, który dzień wcześniej miał miejsce na Union Street. Pakując naczynia wraca wspomnienie dosyć zabawnej inicjatywy, której to miałem okazję i przyjemność stać się uczestnikiem. Tym razem Kultura poczuła się w potrzebie wezwania mnie na prezentację książki o niezwykle aktualnym temacie - Tybet. Oblicze zaś Kultury, w osobie dosyć zabawnie wygladającego Pana w średnim wieku reprezentował (a jakzeby inaczej) sam Autor z pasją opowiadający o tym o czym ksiązka z racji tytułu traktuje. Zdązyłem zauwazyć juz w Warszawie, ze na tego typu wieczorkach zwykli pojawiac się przerózni osobnicy, których (jednak) mozna stosując pewne uproszczenia uszeregować w trzy dosyć charakterystyczne grupy.
Pierwsza z nich to prawdziwi entuzjaści, zywo zainteresowani literacką częścią -czyli oficjalnym powodem owego zgromadzenia (jakkolwiek dluga ta część by nie była).
Druga: Ludzie mniej zainteresowani literacką, a trochę bardziej towarzysko - socjalną częscią przedsięwzięcia (Ci zazwyczaj rozmawiają o pracy i szukają ujścia swojej powierzchownej elokwencji, mając jednocześnie w gotowości rekę, która sprawnym ruchem wyciagnie z butonierki lśniącą wizytówkę opatrzoną imieniem, stanowiskiem i nazwiskiem - to tak just in case).
I na końcu grupa trzecia (w której to grupie i ja jestem): Czyli ludzie z tak zwanego przypadku...A moze wcale nie ma przypadków? Nie wiem, ale to by chyba było na tyle.
** GALERIA FOTO **
Czas powrócić na właściwą drogę...
Drogę do Montereya, którą to przez te parę miesięcy zdązylem poznać na pamięć. Chyba pierwszy raz ogladam ją z fotela pasazera. Ciekawe doświadczenie -trochę inna perspektywa, trochę permanentnie ładny widok po lewej (bez względu na to co za oknem). Dojezdzamy do Embassy Suite w Seaside - odbieramy bilety i po chwili znajdujemy się w Shuttle busie. Muszę powiedzieć, ze tej części Californii , którą widzę przez okno autokaru, dowozącego nas pod sam tor nigdy wcześniej nie widziałem
Tor jest przepięknie usytuowany. Jest to kolejny dowód na to, ze Dziki Zachód ciągle potrafi mnie zaskoczyć - mimo, ze tyle razy brałem sie już z nim za bary.
Potem pamietam ten sam widok za oknem podczas zachodu Słońca, gdy wracamy z wyścigu. Za chwilę clam chowder w Montereyu wypełni nasze wygłodniałe brzuchy a Christian Pfeifer z Niemiec wypełni coś co nazywa się tak zwanym czasem wolnym bez pomysłu na zagospodarowanie. Motocyklowy pokaz trzykrotnego Mistrza Świata w motorowym freestyle'u odbywający sie na zamkniętej ulicy Montereya stanowi jakby podsumowanie dnia. Przypadkowe zetknięcie się z tym zupełnie niecodziennym show to jakby klikniecie przycisku "Save". A przycisk ten pośród okrzyków tłumu i ryku silnika zapisuje w naszej pamięcie cos co pozostanie w głowie na pewno na bardzo długo. Oboje patrzymy na to co dookoła nas. Kto wyłączył grawitację? Pytamy sie nie do końca wiedząc kto móglby być adresatem tego pytania. Patrzymy się na siebie ostro wkręceni klimatem widowiska. Eve gwizdze najgłośniej w całym tłumie. Akrobacje obu zawodników coraz bardziej tracą kontakt ze swiatem rzeczywistym...Kto poukładal narożniki tych budynków? Patrzę w oczy Ewie, ale nie wiem Kto mógłby być nadawcą tej odpowiedzi... A moze wiem, tylko udaję ze nie wiem, zeby Wam zycia wcale nie ułatwiać... A moze trochę dlatego, ze nie potrzebuję dzielić się tą wiedzą...A to wszystko - to wynik moich słabości...
Dzięki
pozdor pozdro

Friday, July 18, 2008

BMW F650 - Moje pierwsze BMW

W jezdzie motorem lubię najbardziej to naturalne uczucie swobody, które pomaga odnaleźć porozrzucane myśli i uciec na chwilę przed problemami codziennego świata. Dziś w końcu po skompletowaniu wszystkich dokumentów, opłat i elementów garderoby wsiadłem rano na motor, by pojeździć trochę po zaspanym jeszcze miescie (potem była sesja popołudniowa i na koniec wieczorna). Muszę powiedziec, ze pierwszy raz uzywałem manualnej skrzyni biegów na tym kontynencie i zeby przekonac samego siebie, ze nadal umiem to robic, pojechalem na najbardziej stromą ulicę San Frana, by sprawdzić jak to jest złapać byka za manualne rogi. Sześc stopów (skrzyżowania równorzędne) pod górę, tyle samo w dół...a jednak da się...
Czerwone BMW F650 stalo się pierwszym wpisem w mojej motocyklowej biografii. Mam nadzieję, ze nie będzie to wpis ostatni.
"Rok 1993 był dla BMW przełomowy. Po 25 latach pojawił się na rynku motocykl napędzany jednocylindrowym silnikiem. BMW F650 otrzymało silnik znany z Aprilii Pegaso, który został zmodyfikowany przez inżynierów z Monachium. Do mocnych stron F650 trzeba zaliczyć wyśmienite właściwości jezdne. Wygodna pozycja kierowcy oraz wystarczająca ilość miejsca dla pasażera. Funduro, tak nieoficjalnie ochrzczono ten model. Funduro oznacza pół funbike, pół enduro, a więc motocykl uniwersalny. Jednak słowo enduro należy traktować umownie, gdyż mimo umiarkowanej masy (177 kg) zawieszenie (o skoku 165 mm) przewidziane jest raczej na drogi o szutrowej nawierzchni. Natomiast zdecydowanie najlepiej F650 czuje się na krętych miejskich i lokalnych drogach. Osoby decydujące się na zakup używanego BMW mają łatwy wybór, ponieważ motocykle te w większości nie mają wad ukrytych"
Zalety
wygodny w codziennym użytkowaniu
wygodna pozycja dla kierowcy i pasażera
silny i elatyczny silnik zaopatrzony w katalizator
Wady
słaba osłona łańcucha
silnik szarpie poniżej 3000 obr./min
Artykuł z Motofakty.pl, Autor AS
Ale motor to nie wszystko, ba rzekłbym to dopiero początek wydatków, na liście ktorych kask ma chyba najwazniejsze miejsce. A skooro o kasku mowa, pozwolę sobie zacytować teraz pewnego Klasyka.
"Oczywiscie z cala pewnoscia, bez zadnych watpliwosci, jedynie, niezaprzeczalnie, bezdyskusyjnie, niepodwazalnie-SHOEI ! (...) Shoei to japonska (sorry!) klasa sama w sobie- jakosc wykonania, wentylacja, materialy, bezpieczenstwo i pedanteria w szczegolach pozostawia inne marki znacznie w tyle. (...) W tym hobby niestety nie da sie przyoszczedzac na waznych elementach jezdzieckich-kaski, buty ciuchy. Juz to przerabialem. (...) Pamietaj jeszce , by tak dobrac rozmiar, aby przy pierwszym zalozeniu kasku wydawal sie za ciasny. Zmierz obwod głowy i potem sprawdz najblizszy mozliwy rozmiar.No to-jak mawia ksiadz motocyklista- Alleluja i do przodu!Pa!
Autorem porady stał się AL - Moj Motocyklowy Mentor
P.S. W ramach ciekawostki mogę Wam powiedzieć jak w samej Japonii wypowiada sie nazwę SHOEI -> Szoł-hej :-) - tak mnie wczoraj na moto GP pouczała Yoko.
Zapraszam do klikania
** GALERIA FOTO **

Wednesday, July 16, 2008

San Francisco jest w Californii! After Fillmore Party Weekend

Od wieków samce przeróznych kultur i gatunków

Wykonują rytualne tańce w określonym ścisle przez naturę porzadku i czasie


By zwrócić uwagę najdorodniejszych i najładniejszych Samic w całym populacyjnym stadzie...

Gdy po wielu trudach okupionych nierzadko takze cierpieniami

cel ten wydaje się osiagnięty

Z za pleców ...

sielanki jaką rozkoszuje się Samiec Zdobywca, pada strzał...

Po, którym okazuje się, ze cel wcale nie jest blisko.... ;-)
Cytując klasykę "Około cos jak stąd do San Francisco..."

Mam nadzieję, ze z kazdym kapeluszem jest on jednak coraz blizej!

Dbaj o oko Eve. Kolor!

Friday, July 11, 2008

Przepraszam, za czym ta kolejka?

Za trendem Panie...za trendem

Dziś miała miejsce światowa premiera iPhone'a 3G.
Oczywiście California zwariowała...
No oni normalnie pogłupieli ;-)
(p.s. To nawet nie polowa kolejki)

Zdjęcie z telefonu ;- Weak Quality - mobilephone picture.

Dla Wszystkich moich czytaczy. MATT w podrozy!

http://youtube.com/watch?v=bNF_P281Uu4

Nie zapominajcie o podrózowaniu!! Zyczę szerokich dróg!!