Tuesday, January 27, 2009

Mój Azyl - Big Sur

(...)
Hej Ocean w dole to twój…
Azyl co go dziś za oknem masz
Azyl co go dziś za oknem masz
Azyl co go dziś za oknem masz

SLZ
** FOTO GALERIA **

Wednesday, January 21, 2009

Tuesday, January 13, 2009

Bodie - Ghost City

Będzie to krótka opowieść o tym jak powstawała Ameryka oraz o tym jak rozwijała się i jak przeminęła jej legenda z czasów Gorączki Złota. Niegdyś drugie największe miasto w Californii, dziś jest zupełnie opuszczonym miejscem. Pożar, spadek koniunktury, niezbyt sprzyjające warunki do życia na zboczach gór Sierra Nevada - to wszystko odwróciło szczęśliwą dotąd kartę. Miasto wymarło - do dziś widać, że zostało opuszczone niemal tak szybko jak się rozwinęło. Zapis lekcji na tablicy szkolnej, samochód na stacji benzynowej, to wszystko mogło zostać ustawione ręką parkowych rangerów, ale są rzeczy, które kazą myśleć, że coś tu poszło nie tak...Miejsca takie jak to, dające smutne świadectwo przemijalności, widziałem już jednak wcześniej. W Rzymie na Via Appia, w Chorwacji wyniszczonej wojną oraz w Polsce na terenie PGRu Bródno, Fabryki domów na Tarchominie oraz innych, podobnych im pomnikach komunizmu...Czym więc by były dla przeciętnego mieszkańca niziny mazowieckiej miejsca takie jak to, gdyby nie czarno-białe westerny, które legendę miejsc tych tworzyły?
Polecam link z Wikipedii oraz tamtejsze zdjecia. Być może Ewa nieługo dorzuci coś, co też bym Wam polecał....pozdr
** GALERIA FOTO **

Monday, January 5, 2009

Ostatni taki Macworld

A do tego widziany z troche innej perspektywy...


Macword jak zwykle odbywa się w Moscone Center, ale tym razem ekspozycje przeniesiono do budynku zachodniego (rok temu wszystko działo się w budynku południowym). Siedziba główna Apple'a jednak, cały czas znajduje się przy Infinite Loop 1, Cupertino w Califronii, a fryzjer nadal najlepszy jest na Tarchominie.


Infinite Loop 1 - mekka makowych maniaków 

Saturday, January 3, 2009

Edwards Air Force Base - boczne drogi prowadzą do celu

Edwards Air Force Base – baza Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych znajdująca się w okręgu Kern i Los Angeles w stanie Kalifornia w Dolinie Antelope, 11 kilometrów na wschód od miasta Rosamond w Stanach Zjednoczonych (34°57′ N 117°52′). Baza lotnicza została założona w 1933 i od tamtego czasu była miejscem wielu lotów eksperymentalnych samolotów i innych statków powietrznych. Swoją obecną nazwę uzyskała 27 stycznia 1950 roku na cześć Glena Edwardsa, pilota doświadczalnego, który zginął podczas oblotu prototypowego samolotu Northrop YB-49. W bazie tej wykonywano testowe loty atmosferyczne wahadłowców, a do 1991 roku Edwards był głównym miejscem wszystkich ich lądowań.
(źródło Wikipedia)
Boczne Drogi...
Do bazy Edwards zajechaliśmy w atmosferze napięcia i delikatnie tylko skrywanej nerwowości. Po dosyć ożywionej wymianie opinii "za i przeciw" wszyscy ustaliliśmy, że odległa o 25 mil baza Amerykańskich Sił Powietrznych jest warta zjechnia z trasy i nadłożenia dodatkowego czasu. Atmosfera dyskusji jednak trzymala temperaturę do samego końca, dając jasno do zrozumienia, że decyzje podejmowane na drodze demokratycznych wyborów często wymagają szerokiego marginesu dla opozycyjnego kompromisu :-) Rekalkulacja trasy nie była w planach, a czas nigdy nie był z gumy. Mimo to, licząc mile, minuty, godziny zmierzaliśmy do nieprzewidzianego przystanku na trasie powrotnej z Monument Valley. Jeep Liberty z czteroosobową załogą zaparkował w bazie Edwardsa niemal dokładnie w przewidzianym nowym terminie: w niedzielę 0 18:29 czasu wschodnioamerykańskiego. Zwiedzenie małej muzealnej ekspozycji przebiegło bez kłopotów.
Z zupełnie innych powodów, ale w równie nieprzewidziany sposób, dwie godziny wcześniej do miejsca naszego przeznaczenia dotarła zupelnie inna załoga podróżników... Oto ich historia opisana z reporterską manierą: Niebezpiecznie silny wiatr i burzowe niebo sprawiły, że centrum kontroli lotów przeniosło operację lądowania wahadłowca Endeavour z Florydy do słonecznej Kalifornii. Prom kosmiczny z siedmioosobową załogą wylądował w bazie Edwardsa niemal dokładnie w przewidzianym nowym terminie: w niedzielę o 16:26 czasu wschodnioamerykańskiego (22:26 czasu polskiego). Przyziemienie przebiegło bez kłopotów. 
Prowadzą do celu...
W tej właśnie słonecznej Kalifornii znalazłem się zupełnie (w co sam nie wierzę) przypadkowo, zupełnie przypadkowo (co też jest bujdą) odwiedziłem również bazę, w której dwie godziny wcześniej miały miejsce wydarzenia odnotowane drukowanymi zgłoskami w kronikach kosmicznej awiacji. Nie mam wątpliwości, że szczęście sprzyja śmiałym i jeśli mialbym być szczery, nadal jest to moje motto, ale jeśli zadalibyście mi pytanie, czy nie chciałbym znaleźć się w tej samej bazie dwie godziny wcześniej, odpowiem zdecydowanie i krótko: Nie. Z rzeczy, które zostały mi nieodwracalnie zabrane, nie mogę do dziś odpuścić sobie widoku na żywo masztu radiowo-telewizyjnego w Gąbinie (Konstantynowie) albo przejażdzki po najdłuższym swego czasu drewnianym moście, którego jedyne ocalałe przęsło do dziś można zobaczyć w Wyszogrodzie (a most ten prowadzi do celu**). Obie konstrukcje mocno podsycały swego czasu moją ciekawość i wyobraźnię... Nawet dziś kosmiczne wyczyny załogi wahadłowca nie są w stanie przyćmić dawnej potęgi wspomnianych wyżej kostrukcji, ktore w swoich czasach były najwyższymi/najdłuższymi* konstrukcjami wzniesionymi przez człowieka. 
* wybaczcie stosowny brak precyzji :-) Oczywiscie jedna była niekwestionowanie najwyższa na Świecie, za to druga była najdłuższa, ale tylko pośród drewnianch konstrukcji i zdaje się tylko w samej Europie.
** jak ja nie lubię dosłowności, ale dla potrzeb chwili otrę się o banał.
Post ze względu na tematykę oraz imię samej bazy dedykuję zwyczajowo w takich sytuacjach jedynemu w mej rodzinie miłośnikowi awiacji...
pozdr dla uczestników imprezy
** GALERIA FOTO **