Tuesday, August 28, 2007

Technikalia - czyli ogłosznie parafialne

Pierwsze slabości blogspota wyszly dosyć szybko.
- Brak mozliwosci zarządzania zdjęciami. Przecież to ma wyglądać i współgrać z danym postem....
- W kwestji zdjęć dalej ponarzekam. Nie ma powiększenia ich rozmiarów. słabo.
- Polskie czcionki. Utrudniona edycja, czasem naciskając alt w połączeniu z literką "z" edytor kasuje część napisanego już tekstu... slabo razy 2
- poza tym moje słabości, jesli widzicie jakieś rażące błędy ortograficzne, interpunkcyjne lub inne dawać mi znać czem prędzej, bo będzie słabo razy 100.

Errara humanum est (no nie?)

A jedna taka już raportowała (fiu...fiu...i to Kto)

;-)
pozdr

Ulica Śreniawitów

Taki juz tutaj przyjechałem.

Urodziłem się w Warszawie, zawsze zamieszkiwałem prawy jej brzeg.
Tam spędziłem całe swoje zycie. Oczywiście wyjeżdzałem to tu to tam, raz na dlużej raz na krócej, ale zawsze wpisywlaem jako adres zamieszkania Śreniawitów 10m14.
Teraz się to zmieniło.
Zawsze zazdrościlem ludziom z poza Warszawy mozliwości mieszkania w dowolnym miejscu miasta, braku w nim jakichkolwiek swoich wytartych scieżek...To daje mozliwości, to daje świeżość spojrzenia na miasto...Idziesz wszedzie tam gdzie masz ochotę iśc, a nie tam gdzie zwykłeś chodzić. Możesz się zgubic w dowolnym miejscu miasta i może to byc Twoja niesamowita przygoda w odkrywaniu nowych jego zakamarów. Choćby czas wolny po pracy...
Nie musisz robić tych wszystkich rzeczy, do ktorych przywykłeś przez lata. Ta sama kwiaciarnia, ten sam fryzjer, kościół , supermarket, obowiązki wobec rodziny i znajomych...nie masz tu rodziny i znajomych...nie masz tutaj korzeni, przyzwyczajeń. Pani Teraska u fryzjera nie wita Cię po imieniu jak co miesiąc, nie stoisz w tym samym sklepie co dzien w tej samej kolejce...bo nie znasz tego sklepu od dzieciaka i jak ci nie pasuje to wybierasz inny, nie znasz Pani Tereski i ona nie zna Ciebie...tabula rasa. Polubisz to miasto lub nie, w każdym bądź razie jesteś jego zdobywcą. Wszystko co o nim musisz się dowiedzieć musisz przyswoić sobie znacznie szybciej, znacznie intensywniej... Maciek się śmieje, że nie znam jakiegoś tam lokalu na Mokotowie...To nie ja tu jestem zdobywcą, ja tu mieszkam, jestem synem tego miasta, mam swoje miejsca. Spytaj rzymian pod Coloseum ile razy je odwiedzili...? To jest to co z przyzwyczajenia co dzien mijasz w drodze do pracy, szkoly, kina, sklepu, baru... tego zazdrościłem przyjezdnym. Konieczności dotknięcia i posmakowania nowej rzeczywistości, tak żeby nie myśleć, że się jest gorszym od autochtonów...
Teraz ja jestem tutaj nowy.
Z Warszawy przywiozlem ze sobą 27 lat naprawdę przedziwnych doświadczeń, także słabości: do alkoholi, mocnych wrażeń i kobiet... ładnych kobiet.
Ktoś kto mnie zna potwierdzi też, że lubię... bramy i mosty.
Mam do nich nie wiedzieć czemu slabość. nie wiem skąd te zainteresowania. Wspolny mianownik wydaje się prosty. Wspólny architektoniczny charakter. Oba elementy łączą: dwa brzegi, dwie góry, dwa światy...ulicy i podworka.
I tutaj, w tym mieście znajduję satysfakcję. Jest Golden Gate widziany z samolotu i dzisiaj we mgle. Król wszystkich mostów ( Kejt what will be next? ) i jeszcze od niego większy Bay Bridge, obok którego mam szczęście mieszkać.


Bramy...Lubiłem chodzic po mieście i często zaglądalem w podwórka. Moi warszawscy faworyci to Brzeska, Próżna (ten bruk...ajjj), Bracka, okolice Frascatti i Wolfa Nullo. W Polsce pamiętam sesje zdjęciową w bramie na lubelskim rynku, obok tej irlandzkiej knajpki ( nie zgadniecie z kim ta sesja była ;) ). Ta knajpka to "U Szewca" chyba, lub jakoś tak... za dobrze już nie pamiętam...W swiecie na pewno zapamietam bramy kamienic na Cresie wzdluz ulicy Ribarskiej no i te w Wenecji. Tutaj są pirsy (ang.pier) i jest ich od cholery dużo. Kazdy pir ma swoj klimat. 39ty wydaje sie byc najwiekszy i ma nawet na swoim końcu kolorową karuzelę, ba... ma tez nawet swoja lokalna atrakcję, głośne i śmierdzące Lwy morskie. Z 33 odpływamy do Alcatraz, 17sty ma zajebiste drzwi. No wlasnie drzwi...Kazdy pier to swego rodzaju brama, brama na zatokę a w konsekwencji na ocean. Musicie to zobaczyć jak juz tu przyjedziecie. Kazdy pier jest inny, kazdy jest jak brama.
A wlasnie...Wracajac do 33 pirsu. Alcatraz...Największe wrażenie zrobiło na mnie właśnie ono.
Tak, dokladnie. Alcatraz czyli antyteza mostów i bram, miejsce odosobnienia, legenda i synonim wszystkich zakładów penitencjarnych świata...Znam doskonale mury aresztu śledczego na Rakowieckiej (oczywiście od strony miasta) oraz zaklad karny na Białołęce (również od zewnątrz) i wiem, że to z czym mam tutaj do czynienia jest zupelnie czymś wyjątkowym. Muszę tam pojechać i zobaczyć tą wyspę, te cele, te budynki. Jak mi się na dziś dzień wydaje, jest to miejsce dla mnie w tym mieście najciekawsze...