Tuesday, January 22, 2008

Chcę zobaczyc więcej niż mogę zobaczyc z okien - Grand Canyon long weekend

- Na jaką cholerę tam tak cały czas przez to okno filujesz?
- Na Las Vegas patrzę, a co masz jakiś problem?
- Swiatło zabierasz, ciemno jest na sali.
- Światło? W nocy? Goń się.
- Odzywaj się Magiera.
- Bo co?
- Bo zejdę do ciebie.
- I co? Zdejmiesz firanki w oknach?
- Te Magiera nie pyskuuj bo na Las Vegas sobie przez pokolorowane patrzały popatrzysz.
* Dajcie spokój. Ludzie chcą spac na Sali *
Długa Cisza
- A ty w ogóle widziałes Las Vegas Magiera?
- Widziałem
- I jak tam jest?
- Jak tutaj, tylko trochę więcej kolorów.
- Co ty pieprzysz? Las Vegas jest jak Piotrków?
- Jak Piotrkow. Ludzie też tam żyją, pracują, czasem sie zabawią, przegrywają pieniadze. Zupełnie tak jak tu. What happens in Vegas, stays in Vegas man. Co się zdarzy w Vegas, zostaje w Vegas – kumasz? Zupełnie tak jak tu. Wszystko dzieje się w tych murach i tylko tu.
- Ja to bym chciał miec kupe forsy i ładne dziewczyny tam pod rugiej stronie. Trochę sobie pożyc...A towary jakie tam są?
- Wszystkie jakie chcesz. Młode, starsze, czarne, białe, żółte, wysokie, niskie. Wsyztsko co chcesz. Cały świat.
- Nie farmazoń, ale pewnie barówki trzeba miec po kieszeniach żeby tam potańczyc?
- Daj spokój. Możesz tam pobalowac taniej niż u nas na mieście. Wszystko jest tanie, jedzenie, hotele, drinki.Nie ważne czy zejdziesz do kasyna przegrac milion czy pół dolara. Masz do nich po prostu przyjśc i byc, oni potrzebują ruchu w biznesie a ty im ten ruch zapewniasz.
- Taniej niz tutaj?
- taniej, taniej...Ale Vegas to miejsce na weekend, potem nie ma co robic, to miasto zyje od piatku do niedzieli. Ale Jesiona, najfajniejsze rzeczy masz dookoła. Słyszałes kiedyś o Wiekim Kanionie?
- nie wiem, a gdzie to jest?
- no wlaśnie niedaleko Vegas. Byles kiedyś w górach?
- Z Bieszczad jestem przeciez.
- No tak, ale takich skalistych.
- byłem
- to wyobraź sobie pustynię - ogromną, z ktorej wyrastają potężne czerwone góry.
- kminisz?
- kminię.
- no i teraz wyobraź sobie, że stoisz po środku tej pustyni i chcesz podejśc do jednej z gór. Idziesz, idziesz i idzeisz i widzisz przed sobą taką czarną kreskę na glebie. Z poczatku nie wiesz o co chodzi. Idziesz dalej, a ta kreska staje się coraz szersza, a kiedy podchodzisz bliżej okazuje się, że to wijąca się wstęga. Idziesz dalej a ona staje się coraz większa i większa i zaczynasz rozumiec, że to co zaraz zobaczysz wywołuje u ciebie niepokój. Kiedy do niej dochodzisz okazuje się, że nie dojdziesz do celu, bo ta wstega to ogromna kilometrowa przepaśc, na dnie, której plynie wijąca się jak wąż rzeka. A ta przepaśc jest tak ogromna, że przerasta wszystko co do tej pory widzialeś. I czujesz się bardzo malutki, nic nie znaczący. Tam w dole są setki kolorów, kształtów, jest cisza i majestat. Czujesz się malutki i czujesz zarazem, że jesteś na samym dachu świata. To jest Właśnie Grnad Kanion, a ta rzeka to Kolorado.Piękna rzecz, jedna z najpiekniejszych jakie w zyciu widzialem!
- Taki kanion jak w Bili de Kidzie?
- Dokładnie taki
- Ja bardzo lubiałem oglądac za dzieciaka łesterny. A ty oglądałeś Bili de kida?
- Ja nie oglądałem telewizji prawie wcale.
- To co mówisz jak nie wiesz jak wygląda. Świrujesz Magiera, na maksiora świrujesz.
- Bo nigdzie indziej nie mogliby go nakręcic. Rozumiesz, nigdzie indziej na świecie?
- nie wiem, może i tam jest fajnie, ale ja to nie wierzę, że coś takiego istnieje. Może tylko w filmach.
- istnieje i jest tam przynajmniej tysiące miejsc wartych zobaczenia. Miesiąc ci nie wystarczy.
W ogóle jest tyle rzeczy na świecie do zobaczenia....tyle do zrobienia.
- A ty co będziesz robil po drugiej stronie?
- nie wiem
- Ty to chociaz omega jesteś, mozesz wrócic do zawodu, szkoły masz pokończone. Jeszcz rok i szybko zapomnisz o tym co tutaj...
- Po tej aferze z makaronami to nie wiem czy sam będę chciał. A w biurze to wiesz, życie jest za krótkie by je przegapic siedząc przy monitorze. Może polecę do Egiptu i będę szkolił turystów z całego świata jak nie utonąc pod wodą. Po prostu nie wiem.
- A Ty co bedziesz robic?
- Wrócę do Rzeszowa, zacznę pracę u szwagra w piekarni i ochajtam się z Mariolką. A co ja mogę robic?
- Nieźle, A jak Marioka? No wiesz...
- Te Magiera, odwal się. To porządna dziewczyna, ochajtamy się, a jak jakąś flotę przytulę, to pojedziemy gdzieś na wczasy...To nie jest pierwsza lepsza cma....A Ty po tej Soni to w ogóle z jakąś byłeś?
- Nie pamiętam, byc może...
- A nie żałujesz czasem, że do tej swojej Ameryki nie możesz już wrócic?
- nie
- ścieme walisz Magiera, pewnie byś wrócił, ale inaczej nie możesz nawijac...
- nie wróciłbym, mają beznadziejne ograniczenia prędkości na autostradach.
- Te Magiera a odkąd cie ograniczenia obchodzą?
- Tam jest za dużo psiarni pokitranej przy drogach a oni się nie patyczkują. Poza tym widziałem tam wszystko co chcialem zobaczyc, reszta widac nie jest mi dana. A Jeden szkieł nawet kiedyś w Arizonie chciał mi u siebie w areszcie dac kwaterunek za predkośc. Powiedział tak mniej więcej jakoś „W tym Stanie z taką predkościa moge cię zaprosis do odwiedzenia mojego miłego aresztu. Mam bardzo przyjemny areszt, czy chciałbys go odwiedzic?”. Ciekawe, może gdyby nie był wtedy zbyt pobłażliwy, może wcale bym się tu nie znalazł?
- ja to bym tam chyba po więzieniach cały czas siedział. Z resztą co ja bym mógł tam robic jak ja języka nie znam?
- Kierowcą tira mógłbyś byc.
- No mógłbym, chciałbym nawet.Kiedyś chciałem papier na ciężarowki zrobic i u nas w Transbudzie jezdzic.
- Ale to nie łatwy kawłek chleba. Dużo zwierzyny leży po dorgach, noc, zmęczenie, deszcz, śnieg. Łatwo o wypadki. Kiedyś w Arizonie jadąc nocą przy 130 na godzinę musiałem omijac leżącego na drodze łosia. Wielki bydle było. Ledwo go minąłem. Łatwo o wypadek, ogólnie cały czas w drodze i sam, ale widoki masz przegit.
- ja tam mógłbym jeżdzic, ale tu w Polsce. Tam mnie w ogóle nie ciągnie.
- A Ty Jesiona gdzieś byłeś po świecie?
- W Niemczech u starego na budowie, ale miesiąc wytrzymalem. Tęskno za krajem, wiesz. Ja to nie umiem tak. Po Polsce troche bumelowałem za małolata. Znałem chłopaków z KSU jak byłem w podstawówie. Ale się wtedy działo, ale to wiesz jak? Giżycko, Mrągowo,Kołobrzeg. Trochę przegibaliśmy kraju na stopie. Ale ja to nie jestem podróżnik jak ty. Ja to wolałbym miec dom z Mariolką. A tutaj to sam wiesz jak jest. Dolina.
- Ja nie jestem podróżnik Jesiona. Ja mam swoją bajkę w jeżdzeniu po świecie, ale podrożnikiem nie jestem. Chociaz z drugiej strony własnością jednego miejsca też nie jestem. Ludzie często dobrowolnie staja się więźniami swojego zycia.Tylko praca, dom, praca, dom, praca, zgon. I co? Tak jest dużo lepiej ?
Znałem kiedyś jednego podróznika - to fakt. Mieszkał tu w Warszawie, potem rzucił wszystko w cholerę i wyjechał przed siebie. Pomieszkiwaliśmy razem w San Francisco, pogibaliśmy sie trochę ponad rok po świecie, poznaliśmy sporo ludzi z naszej okolicy, trochę pobawiliśmy w Californi. Na koniec jakoś się wszyscy rozjechaliśmy w swoje strony. Wiem, że potem wziął ochajtunek z jakąś płaskoryjką – Malajka, piękna dziewczyna...a może i nie wziął? Sam już nie wiem jak to tam było...Ja podróżnikiem nie jestem, ale widzisz. To ile zobaczysz i ile przezyjesz to tyle ile byś zapisał kolejne kartki w zeszycie.
Pusty zeszyt kupisz w sklepie za szmelc, ale zapisany moze miec dla ciebie dużo większą wartośc...ty też jakiś zeszyt pod zabaniakiem kitrasz, też coś w nim tam przecież zapisujesz...
- Pieprzysz Magiera, pieprzysz...nic nie piszę, w ogóle to odbij ode mnie Magiera...
*Cisza. Cisza. Cisza.*
Ja uderzam w komarunek...świrujesz Magiera...oj świrujesz

Pozdr. Dla Adama.. Grand zaliczony choc jeszcze nie zodbyty.
Pozdr dla M.L QA menago za to, że mądrze gada (jak już gada...;-).




GALERIA ZDJĘĆ



C.D.N.