Friday, January 11, 2008

Technikalia - co Cie nie zabije, może Cie tylko wzmocnić...

Wydaje mi sie, że te wszystkie posty, które zamieściłem na n-s-c nie mają większego sensu. Sorry, skoro straciłem tyle czasu na ich napisanie i opublikowanie a okazuje się, że wystarczyło znaleźć, przepisać i zamieścić artykuły z kilku różnych źródeł. Ludzie to jednak potrafią powiedzieć co czują i co wiedzą o świecie w dwóch zdaniach...a ja gadam, gadam, gadam...no może tylko życie mógłbym podsumować w dwóch słowach, ale o tym w krótce...

Ekstrakcje i kwintesencje z różnych źródeł:

"Emigracja, tak jak i choroba, jest w gruncie rzeczy opowieścią o separacji, izolacji i utracie. Ale także o przemianie, w której jak wąż zrzuca się skórę, by stac się innym, lepszym. Każda strata, której doświadczamy, jest jak zluszczający się plasterek cebuli, ktory pomalutku odsłania sedno, to kim naprawdę jesteśmy. To co w nas jest prawdziwe zostaje a to co fałszywe, udawane, musi odejśc”. Pisze lekarz, dobrowolny emigrant."

"Związek między czasem i samotnością"

"Posiadanie towarzystwa ustawia nas w czasie, a mianowicie w teraźniejszości, ale kiedy przychodzi uczucie osamotnienia, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zlewają się w jedno. Wspomnienie, wydarzenia bieżące i przewidywane są równie obecne."

John Steinbeck "Podróże z Charleyem".
To dziwne kilka lat temu napisałem coś podobnego i jestem dziś z tego dumny, bo słowa te wydają mi się mega ważne i bardzo mądre.


"-Po wyjeździe z kraju na dłużej doznajemy szoku kulturowego. Jest to psychologiczna reakcja no nowośc świata i jego odmiennośc kulturową. Ma ona różne fazy:

Pierwsza - miesiąc miodowy – to fascynacja nowością. Odczuwamy ciekawośc, a jednocześnie mentalnie tak naprawdę jeszcze nie wyjechaliśmy z domu. Posługujemy się dotychczasowymi nawykami. Kupujemy chleb i dziwimy się, że smakuje inaczej.

Druga faza, to konforntacja z odmiennością śiwata, w ktorym przyszło nam życ. Czujemy się zagrożeni, odkrywając, że nasz sposób reagowania przestał byc adekawatny. Czujemy się źle zrozumiani, jak wtedy gdy zatrzymani przez policję na amerykanskiej autostradzie próbujemy uprzejmie wysiąśc z samochodu, co zostaje odczytane
jako zamiar ataku.

W trzeciej fazie za nieporozumienia obwiniamy kulturę, w której przyszło nam życ. Nic nam się nie podoba.

W czwartej fazie odzyskujemy dystans, potrafimy dostrzec dobre jak i złe strony zarówno naszej jaki i nowej kultury.

W ostatniej piętej fazie, uzyskujemy pełne kompetencje potrzebne do życia w nowej kulturze. Biegle posługujemy się językiem.

Od niedawna mowi się o szóstej fazie, przeżywanej przez tych którzy wracają do kraju.Błędnie zakładając, że tu nic się nie zmieniło. Na dodatek oni wracają też nie tacy sami. Bliscy próbuja wtłoczyc ich w dawne role. Rodzice usiłuja ich traktowac znowu jako dziecko. Czują sie obco, nierozumiani. Bo zrozumiec może ich tylko ktoś, kto przeżył coś podobnego."


Pismo Charaktery, artykuł o emigracji, całkiem na czasie

„Można ich wyprawy traktować jako wielką przygodę, ale może jest w tym również idea wielkiej ucieczki w poszukiwaniu - czego? Może sensu życia, może ludzkiej życzliwości, z którą się spotkali tam, gdzie nikt się jej nie spodziewał; może takich ludzi, jak ten spotkany w Pakistanie rowerzysta z Austrii, który jechał, nie wiedzieć czemu, do Chin, a przecież mógł siedzieć bezpiecznie w kraju i w telewizji oglądać wyczyny innych. Albo jak poznany w Mauretanii Australijczyk, który przeprowadził się tutaj, hoduje wielbłądy, ale powiedział im, że tak naprawdę odkrył w sobie coś czego nigdy nie chciałby odkryć, że ma wstręt do siebie o to, że pokierował swoim życiem tak, a nie inaczej.”

„- Polecacie innym taki sposób na życie? - pytam.
- Jeśli ktoś jest silny, wiele potrafi poświęcić, jest naprawdę bardzo wytrzymały psychicznie i fizycznie, to tak – mówi Jola (…)
-Czy to jest sposób na życie? - zastanawia się Dominik. – Na pewno polecamy podróżowanie. Na pewno trzeba znać siebie, bo w trudach podróży można się rozczarować samym sobą, nie tylko innymi. Poznać siebie można tylko w sytuacjach ekstremalnych, z tym, że niektórzy próbują siebie zmienić, a inni popadają w tak wielkie rozczarowanie, że z optymisty robi się nagle strasznie zamknięty człowiek. „Czasami lepiej pewnych rzeczy w sobie nie odkrywać” – przywołuje słowa spotkanego w Mauretanii hodowcy wielbłądów.”

„ pomysły rodza się i umierają, ponieważ ich realizację odkłada się często na rok, na dwa, na bliżej nieokreślone „jutro”, aby któregoś dnia stwierdzić, że na wszystko jest za późno…”
Pamiętacie co pisałem po Death Valley?

Fragmenty wywiadu z Auto-podróżnikami (kibicuję im odkąd się o nich dowiedziałem). Artykuł pochodzi z gazety Fiat wokół Nas. Lipiec 2007.


W ogóle podróże mają jakąś moc wyciągania z ludzi prawdziwych emocji. Jest taka książka Stephena Kinga „Stand by me”. Czwórka młodych przyjaciół wyrusza na poszukiwanie ciała kolegi, potrąconego przez pociąg. Mają przed sobą długą i trudną drogę do przebycia. Po drodze dowiadują się sporo o sobie, swoich lękach i marzeniach. Pod polskim tytułem „Stań przy mnie” możecie obejrzeć jedną z najlepszych adaptacji dzieł Stephena Kinga. Wspaniały film o dorastaniu z doskonałą obsadą pisze witryna filmweb.pl.

- Dla mnie życie okazało się być filmem napisze zaQty przed ekranem laptopa…10000km od dawnego domu. Ale sam nie wiem jak skończę. Ja dotknę dna a potem nieba…a może najpierw nieba a potem dna??

Póki co nie bardzo chce mi się pisać, więc może poczytajcie kilka razy tego posta i zrozumcie o czym tak naprawdę pisałem przez te kilka miesięcy... Nie wiem kiedy wrócę :-[