Saturday, May 24, 2008

Północ - Memorial Day long weekend

Obecnie zamykamy pewien duzy rozdział.
Wkrótce szczegóły...

-Nim opadnie po ostatniej wyprawie kurz... Wyrusz w dalszą drogę-
Z rozmyślań przy wieczornej herbacie

Minęły dokładnie trzy miesiące odkąd zacząłem weekendowanie w San Franie i muszę powiedzieć, że z perspektywy tych kilku miesięcy był to okres o znaczeniu dla mnie kluczowym. Okazało się bowiem, że od życia nie ma co uciekać… tym bardziej jeśli jest to życie nocne. Chwilowo jednak, wszystko co jest ważne dla mnie tutaj, ma miejsce… w Warszawie. Wieczory spędzam sam, miasto straciło smak i trochę wyblakło…Nie ma w tym nic dziwnego. Poza tym obiecany okres San Franowych szaleństw miał trwać dokładnie trzy miesiące… i jakby nie liczyć, tyle też dokładnie trwał. Czas więc spakować plecak, załadować rentala sprzętem i ruszyć z kopyta tak, aby dotrzeć jak najdalej nim dopadnie sen.. Tym razem ruszamy zdobyć ostatni brakujący element układanki pod tytułem Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych Ameryki. I choć jedziemy w kierunku północnym, podczas całej podróży często spoglądać będę na wschód i tam też skieruję swoje myśli.

cdn.

To była wyprawa, ktora zamknęła od północy rozdział zachodniego wybrzeza.
Portland i Seattle zupełnie mnie zdziwiły.
Dodam do tego, ze oba miasta zdziwiły mnie in plus. Musze w tym miejscu powiedziec, ze zarowno Oregona jak i Washington to zupełnie rozne od Californii stany. To kluczowe stwierdzenie dla lepszego zrouzmienia płonocnej częsci zachodniego wybrrzeża. Czesto jezdzac highwayami okaze sie, ze wroca wspomnienia z Austriackich autostrad i mazowieckich równin (ale te drugie za sprawą smsów ;-p). Widoki za oknem sa na wskorś Europejskie, autostrady solidne i dobrze utrzymane - to od razu rzuca się w oczy...Takie spostrzezenia muszą urodzic się w glowie przybysza z Californi lub Środkowej Europy.
Udało nam sie podczas tych dwóch dni wyczarować dobrą pogode na trasie całego naszego przejazdu, choc dając wiarę mapom pogodowym wydawało sie to prawie niemozliwe.
Portland wydaje mi się miastem bardziej europejskim niz wszystki inne, które do tej pory widziałem (piszę z punktu widzenia Piotrka B sprzed podrozy do Bostonu). Co ciekawe, miasto to ma ładnie utrzymaną i zupełnie nowocześnie wyglądającą komunikację miejską (Co za odmiana !Po San franie to spory przeskok, ale jeszcze daleko jej do warszawskiego mzk'a ;-).
Do tej pory Garwolin wydawał mi się miastem ładnych kobiet, dzis musze powiedziec, ze Portland mogłoby zostac na tej niwie miastem partnerskim grodu nad Wilgą. (ale dla mnei dzis liczy się tylko jedno małe miasteczko nad Wisłą). Abstrachując od przyjemnosci.
W Portland czuję się jak w europejskim mieście, są chodniki, place zabaw, zieleń, ciekawa architektura. Moze tylko mosty psują ogólnie dobre wrazenie. Moze tylko te brudno-szare mosty... Przechodzimy spokojnie przez miasto, sunąc przez niewytlumaczlanie spokojne China Town. Nic nie poprawia mojego chumoru jak naturalnosc tego miasta. Czuc, ze toczy się w nim naturalne życie, bez morza turystow. Na ulicach widac prawdziwe zycie i prawdziwy punk rock a nie poprzebierane kukły manifestujące Ideologiczne NIC znane tak dobrze z San franowka. Z Portland zegnamy sie w sposób niecodzienny. Obserwujemy popisy grupy chłopaków grajacych w Zoskę. Jak się okazuje jeden z performerow jest byłym tancerzem baletowym. Grają w tym miejscu od 13 lat. Taaak...To wiele tłumaczy.

Seattle jest jeszcze większym zaskoczeniem!
Powiem szczerze. Seattle do tej pory kojarzył mis ię wyłacznie z garażowym graniem i Curtem Coabinem. To co zobaczyłem w tym portowym mieście przeroslo moje najśmielsze oczekiwania.
Jest to chyba drugie największe po LA miasto zachodniego wybrzeza. I w przeciwieństwie do lidera jest miastem bardzo poukładanym, zadbanym i schludnym. O incydencie w Sky Needle juz pisalem. (Ciekawe ile w tym Marcina czarów?). Igła jest moją pierwszą wieżą widokową, którą zaliczam jak sie okazuje z przygodami. (1h spędzone na 60 metrach nad ziemią zostąlo nam swoicie przez organizatorów wynagrodzone- przeprosiny, pamiątkowe t-shirty, woda i zwrot kosztów biletu to coś czego w Polsce na pewno bym się nie doczekał). Na pewno miasto jest bardzo ładne i ma swoje mocne strony. Ja zapamietam park z ciekawym widokiem na panoramę miasta, w którym była niegkiedyś stara gazownia a dziś grupki ludzi zbirają sie w nim by wspolnie spedzić czas przy muzyce lub freezbee. Zachowamw tez pamięc o spontanicznej wizycie w sklepie nurkowym, gdzie sobie naprawdę konkretnie porozmawialem z obsługą (wreszcie!), Rose Garden na wzgórzach jest kolejnym milym miejscem, które gorąco polecam zwiedzającym. Z tego miejsca rozciaga się wspaniały widok na panoramę miasta. Dzień powoli dobiega końca a ja wspominam sobie te wszystkie ciekawe miejsca, które dane było mi odwiedzić: Poranek z Jimim Hendrixem, zachód słońca przy grobie Bruce'a Lee, osobliwy pomnik pod wiaduktem (http://youtube.com/watch?v=bNF_P281Uu4 Matt pod wspomnianym pomnikiem) i monument Ilicza Lenina! Tak jest, dokladnie tego samego Ilicza! Trochę żałuję, ze podczas drogi zarówno tam, jak i z powortem nie mogłem w pelni rozkoszowac się widokami za oknem. Postanowiłem sobie, że jednak wypadalo by zdac ten egzamin na UC Berkeley – po samochodzie walają się materiały. Zadziwiające jest to, ze to co do tej pory wyobrazalem sobie o Seattle nie znalazlo odzwierciedlenia w rzeczywistosci! I dobrze! Miasto zaskoczyło mnie in plus!

Po czym przybysz z Kalifornii z przygotowaniem środkowo europejskim poznaje, ze swiat na połnocy nagle się zmienia i ma zupełnie inny smak? Nie ma tu morza ipodow wbitych w uszy joggerow, studentów, biznesmanow przedzierających się z plastikowymi tap water bidonikami przez obowiązki codziennego dnia. Nie ma i to mnie cieszy! California to podswiadomy, stadny bieg w kierunku trendow. Troche jednak smieszny. Poza tym są to stany z normalnymi czterema porami roku...Tu zieleń jest jednak bardziej zielona...Ciekawostki: W stanie Washington i New Jersey zabronione jest pod karą grzywny własnoręczne tankowanie pojazdu. Trzeba zawsze czekac na tzw. Gas Attendant lub „Pump boya” / „Pumpy” (choc tej drugiej nazwy nie jestem jzu dzis pewien). Dziś nas to zaskakuje, ale juz za tydzien... Za tydzien scenariusz na stacji benzynowej powtorzy się w New Jersey.

Konkluzja: Seattle jest na szczycie listy moich fajnych miast (mimo, ze nie znalazłem zadnych śladow Cobaina)



** GLERIA FOTO **