Friday, November 16, 2007

Technikalia, czyli już po burzy...

- mgła w Richmond to chleb powszedni. Richmond - to generalnie dzielnica mniejszości narodowych w SF (głównie azjatycko -rosyjskich). Mieszkam tu od miesiąca , więc coś Wam o niej teraz opowiem. Każdego wieczora Richmond tonie we mgle, ale nie jest to mgła zwyczajna, jest to mgła, która ma wymiar fizyczny. Ma swoją gęstość, wagę, barwę i intensywność.
To jest naprawdę surrealistyczna dzielnica San Frana. Tutaj poruszasz się w powietrzno-wodnym środowisku. Tutaj nurkujesz wracając z pracy w "hemoglobinie tego miasta". Tutaj co wieczór światla samochodów próbują przecinać tą mleczną zawiesinę...bezskutecznie. Gotham City, dookola ocean azjatów i morze rosjan. Na środku wyspa - dwóch Polaków ;-)

- Nie prawda! Polaków jest więcej! Na skrzyzowaniu 24tej i Geary mamy polskie deliskatesy! Poważnie! jest bułka tarta wrocławska, prince polo, tymbark, hortex, kiełbasa, kaszanka i całe dobrodziejstwo inwentarzu. Wszystkie wyroby garmażeryjne wyrabiane są na miejscu.
Właściciel jest całkiem miły i prowadzi ten biznes od 30 lat. W sklepie mozna przeczytac Super Ekspres ;-), Polityke z kwietnia i obejrzeć tvn24. Na zapleczu słychać polskie rozmowy (podczas mojej wizyty przysłuchiwałem się ożywionej rozmowie na temat jezdy samochodem po pijanemu) ;-)



- są też polskie alkohole, ale o dziwo nie w Polskich Delikatesach. Mam 50 kroków od domu "zaprzyjaźnionego" sklepikarza, którego co wieczór pytałem czy ma polskie piwo "na sklepie". Ostatnio wracając z kolacji spotkałem go na ulicy. Ucieszył się niesłychanie, wziął mnie niemal pod rękę i powiedział "Choć ze mną, coć ci pokażę". Na środku sklepu tuż nad kasą stała butelka z charakterystycznym logo pewnej firmy z Żywca. Fiu, fiu powiedziałem....I'm impressed. Dostałem to piwo w prezencie i zaproszenie na piętek takoż. No to mamy piątek. Wrócilem właśnie z zakupów. W brown bagu pobrzękują brown bottles, czyli pozdrowienia z Polski ;-). Uśmiałem się nie mało, ponieważ oprócz eksportowych polskich wódek (Chopin , Belwedere) na półce pojawiła się takża wódka Sobieski (Pozdorwienia dla Przemka). No to teraz czuję się jak w normalnym polskim osiedlowym sklepie ;-).
Nie wiem czy nie powinienem pobierac apanaży od polskich browarników na konto moich działalności promocyjnych. Hmmm.

- Ok, trochę przesadziłem ostatnio z oceną siłowni, na którą chodzę. Oprócz tego, że jest stanowczo za duża, wszytsko w niej wydaje się być w normie. Ludzie czasmi zdażają sie naprawdę odpałowi, ale to jest ułamek procenta a do tego przecież jestem tolerancyjny. No może czasem nadpobudliwy, skądś przeciez mam te wszystkie szwy ;-). (Dobrze, że nie noszę ze sobą żadnej 9tki ;-)). Nic nie mam do nikogo (jak się mogło po ostatnich technikaliach wydawać), może tylko za wyjątkiem ładnych kobiet, które ostatnio zaprzątają moją głowę. Chcialbym mieć z nimi kontakt dłużej niż tylko te krótkie chwile.

- Motorola cały czas dział nieprzerwanie (bez ładowani) od 04.11.2007 ( a wczoraj np. odbyłem 34. minutową rozmowę). Słabo?? Nadaje jej tytuł najlepszego telefonu n-s-c. Głupie to, ale dobrze brzmi...

- niedługo mamy 4 dniowy weekend :-) i jakieś tam na czas jego trwania plany.
(Thanksgiving weekend)

- wraz z Johnem G Williamsem znajdę się na projektach Apple'a. To dobrze, akurat teraz potrzebuję wyzwań i kontaktu z angielskiem-brytyjskim ;-). Poza tym John jest ok. Witam go co rano tekstem w stylu "Hello John, my very british friend" - fatalnie przy tym akcentując. John odpowiada mi tym samym , niezmiennym brytyjskim "Hello Piołtraek". Jego mąż niedawno zaczął pracować u nas w firmie, lubię ich nawet-są zabawnie pokręceni :-)

-drugi piątek z rzędu byłem na Arupowym masazu. Wszyscy rekomenduja Toma jako dobrego masazyste, ale ja wolę kobiece ręce...Mia, Mia, Mia - jest naprawdę bardzo miła...czyżby jakaś chemia? Nieee, po porostu wolę kobiece dlonie...

- poza tym toczę zwykłe robotnicze życie, wracam do nauki...pa

pozdrawiam, uściski i bessos dla Isabelle ;-p

VB mnie niezmiennie rozwala, mają chłopaki talent!