Monday, August 18, 2008

Kalifornia 0.66

Tak jest! Dzis minal pierwszy rok od czasu gdy wylądowałem na Kowbojskiej ziemi.
Pamiętam jak dzis to pierwsze wrażenie po przylocie. Było one na tyle mocne, że do dzis traktuje je jak wspomnienia wczorajszego dnia.
Z perspektywy czasu ten rok byl dla mnie okresem waznym, trudnym i bardzo potrzebnym (tak prywatnie jak i zawodowo, ale o tym wkrotce). Tak sie złożylo, że każde z dwoch półroczy miało swoje wyrazne pietno. Pierwsze - podrozniczo, poszukiwawcze, drugie: życiowo wazniejsze. 
Czasami rozmyślam o tym w jak niewytłuamczalnych okolicznościach moim drugim adresem stało się San Francisco i California. Nigdy o to ani sie nie zabijałem, ani nie robiłem nic wiecej niż zrobić mogłem by sie tu znaleźć. A jednak za sprawą czegoś co nazywam przeznaczeniem trafiłem właśnie tutauj. Nie mam wątpliwości, musiałem tu przyjchać, choć przyznam, że parę razy zadawalem sobie pytanie „po co?”. Dziś już wiem dlaczego (yo la tengo!). Czasem odpowiedz na to fundamentalne pytanie po prostu należy się nam jak psu kość i jesli tylko wierzymy, że można ją poznać - z pewnością ją odnajdziemy. Nic tego już nie zmieni, ten sam pomysł wpadł nam do głów jeszcze w Polsce i czułem, że przy odrobinie szzęścia będzie to dla mnie „live changing experince”. (tu znów powinienem wkleić tekst o zwątpieniu, ale mimo wszystko wierzyłem) 
Rozpoczynam właśnie trzecie półrocze swojego transferu. Jaki bedzie to okres? Jak zwykle wszystko okaże sie dopiero na koniec. Oczywiście, że mamy pewne wspólne plany i oczekiwania, a jak wiele z nich uda się zrealizowac? Czas z pewnościc pokaże. Jednak już dziś wiem, że prawdziwe wyzwania czekają na nas w przyszłym roku. Póki co, karuzela nadal się kreci tutaj w Kalifornii a ostatnie tercje często maja decydujace znaczenie dla przebiegu meczu. No to zaczynajmy!