Tuesday, March 25, 2008

Czy Ameryka już się sypie?

Wiadomo powszechnie, że coś w tej amerykanskiej gospodarce się nie kreci. Gazety i portale internetowe donoszą codziennie o spadku wskaźników i notowań oraz o wzrostach cen i ogólnego zaniepokojenia. Ja nie będąc ani przesadnie zorientowany ani też zainteresowany tym stanem rzeczy, wiem jedno. Coś w tej gospodarce się nie kręci. Jestem tu za krótko by móc dokonywać porównań i analiz, ale jedna rzecz przemawia do mnie silniej niż wszystkie inne. W przeciągu tego krótkiego czasu, który tutaj jestem, galon benzyny zdrożał o całego dolara! To zauważy każdy, nawet największy ignorant...nawet ja.


Wymieniajac opinie mailowe z pewną osobą, która zna Stany całkiem dobrze nieraz wprawiałem ją w osłupienie przywołując jako minusy Ameryki przykłady moich negatywnych doświadczeń. Przyznam szczerze, że sam już nie byłem pewien czy kryształowa kula, w której żyje tylko dla mnie jest tak pechowa czy też po prostu Amerykę trawi ogólne niechciejstwo, strach przed odpowiedzialnością i obowiązkiem lub po porstu posługując się stwierdzeniem Siergieja - brak powera. Dziwne, znam dwójkę ludzi z Polski, którzy przyjechali do Kalifornii na mniej więcej tydzien i żaden z nich nie deklarował chęci pozostania tutaj...hmmm, może powoli już widać te rysy a może nawet i gdzieniegdzie odpad ukruszony tynk?. Dopiero niedawno znalazlem osobę, która potwierdza moje przypuszczenia. Nazywa się Ola, mieszka razem z Mateuszem i oboje rezydują tutaj znacznie dłuzej niż ja. W każdym bądź razie ja przedstawię Wam moje teorie, które dowodzą tego, że jakość usług w Ameryce potrafi rozczarować. Oczywiście nie jest to kwestia łatwa w ocenie, ale jak mówię mam także opinie znacznie bardziej doświadczonych "spadochroniarzy", którzy potwierdzę pewne ogólno-kalifornijskie (niebezpieczne) tendencje.

Oto lista zarzutów:

- Niechciejstwo i niechlujstwo:

Jak wiecie ponad miesiąc temu zdecydowalem się sprzedać docieplacz nurkowy.
Niepotrzebnie się wyrwalem ze sprzedażą, gdyż okazało się, że mogę go swobodnie wymienić bez żadnej dopłaty i opłaty (fiu, fiu, właściwie czego ja się czepiam? Używany docieplacz wyminiam na nowy i to zupełnie za free! Perfekcja!). Wykonalem kilka telefonów, upewniłem się że wszystko będzie ok, zapakowałem piankę i siup! Przesyłko leć na Florydę! Po dwóch tygodniach czekam z niecierpliwością. Dziś spodziewam się zwrotu wymienionego skafandra. I tak by było, gdyby nie niechciejstwo pewnej pani w sklepie, która nie wpisała pełnego adresu zamawiajacego (mimo, że napisałem go na rachunku i wsadziłem do przesyłki). Dostawca odbija się dwa razy od drzwi biura jakiegoś zdezorientowanego pana, który przesyłki mimo ponowienia oferty nie zdecydował się przyjąć. Przesyłka wraca z powrotem na Florydę. What the heck?! Dzownię do sklepu, potem do fedexa, okazuje się, że nie było pełnego adresu. Jeszcze raz rozmowa za sprzedawcą i obietnica wprowadzneia korekty. Na Florydę pianka dociera w tydzień i tego samego dnia wyrusza w powrotną drogę przez caluśkie Stany. Uff, cieszę sie, że niczego nie wstrzymali, niczego nie zakwestionowali czy unieważnili. Minęły juz trzy tygodnie, ale co tam? Jeszcze tylko 4500 tysiąca mil i znów będę mógł robić scuba! Tracking shipment na Fedexie działa bardzo sprawnie (jak i sam fedex), więc już po tygodniu w powietrzu czuję swoją nową, czarną, extra large Bare arctic. Przybyła do San Francisco tak komunikuje mail! Fajnie, rzucam się w wir pracy, pod koniec dnia sprawdzam gdzież to jest moja przesyłka i co widzę? Znowu dostawca nie mógł znaleźć adresata! Dzwonię bezpośrendio do Fedexa i po kilku przełączeniach wreszcie rozmawiam z kimś konkretnym! Okazuje się, że nikt adresu nie poprawił! Wsadzono przesyłkę do samochodu tak jak ją odebrano! Ping pongowa pianka nurkowa! A co tam? Kalifornia - Floryda, Floryda - Kalifornia, Kalifornia - Floryda i jeszcze raz Floryda - Kalifornia! Kilkanaście tysięcy mil, galony spalonego na darmo paliwa i ponad miesiąc czekania! W końcu jednak wczoraj przesyłka dotarła i okazało się, że wszystko w środku sie zgadza. Ufff, nowy rozmiar pasuje znacznie lepiej, zapominam o przygodach, które miałem po drodze i z satysfakcją przymierzam nowy docieplacz. Fajnie, że można wymienić zakupiony towar mimo uprzedniego użycia, jednak jakość logistki powoduje, że niesmak pozostaje...

Oto część trasy przez Stany mojego docieplacza. Niejedna osoba, chciałaby mieć możliwość takiej przejażdżki! Ponad mieisąc w drodze po autostradach Florydy, Mississippi, Tennessee, Teksasu, Nowego Meksyku, Utah, Arizony, Nevady i Kalifornii.

- Drugi przykład z życia. Zamawiam w internecie automat oddechowy do nurkowań sprzętowych.

Proste jak drut. Klikasz przycisk Buy, wypełniasz okienka, wpisujesz adres, podajesz numer karty kredytowej i naciskasz accept. Kupiłem Mr22! Utwierdzam się w tym przekonaniu po otrzymaniu potwierdzenia mailem. No dobrze mija dzień, dwa, tydzień...nic. Dzwonię do sprzedawcy, okazuje się, że moje zamówienie zostało anulowane...Tak jest! Rzekomo nie wysłałem potwierdzenia, które wysłałem na pewno...Nie wnikam czemu tak sie stało i kto ma rację. Nikt nie powiedział mi o unieważnieniu mojego zakupu, to tak jakby przy kasie sprzedawca odebrał mi zakupiony towar i bez słowa wyjaśnienia odstawił na półkę oddajac przy tym pieniądze. Myślę, że to nie fair, tym bardzie żal, że to był ostatni egzemplarz...

- Trzeci przykład związany jest z Opieką Medyczną i dotyczy niekompetencji. Kilka razy dzwoniłem by umówic spotkanie czy to u dentysty czy u innego specjalisty. Jedyne co mogę doradzić to bądźcie bezczelni. Rządajcie odpowiedzi natychmiat, zostawiajcie swój albo bierzcie numer telefonu od osoby, z którą rozmawiacie lub jeśli wysyłacie e-mail to koniecznie załączajcie kogokolwiek w cc. To są dobre rady, które zapewią Wam otrzymanie oczekiwanej odpowiedzi lub potwierdzenia.

- W reszczie jednak zjawiam się u dentysty. Po nurkowaniach swobodnych, gdzie przysrost ciśnień na organizm czlowieka równy jest 1 atm/10sek wychodzi dolegliwość zęba. Cholerny ból zaatakował po dwóch tygodniach od nurkowania. Mam na szczęście dwumiesięczne zdjęcie rentgenowskie i umowione spotkanie ze specjalistą. Siadam, liczę na szybkie załatwienie sprawy. Młody gościu patrzy na zdjęcie rentgenowskie, zagląda do środka i opowiadam mi o koniecznosci zrobienia kanałówki. Rozkłada ręce...Patrzę na niego z obojętnością jaka dawno mi się nie zdarzyła i mówię do niego ze stoickim spokojem "Tylko, że mnie boli prawa szóstka a pan na zdjęciu ogląda lewą". Chwile milczy, przygląda się zdjeciu i z głupawym uśmiechem odpowaida "Ahhh, oczywiście, ma pan rację, nie wiem jak mogłem sie tak pomylić?". Odsyła mnie do rekomendowanego specjalisty od kanałów i jestem szczerze mówiąc zadowolony. Nie chciałbym być skazany na opiekę dr. Velasco. Siadam po raz drugi w fotelu i faktycznie gościu jest specjalistą. Niestety drugi raz w ciagu 5 min robią mi zdjecie rtg. Czyżby nie ufali dr. Velasco? Specjalista rozkłada ręce. Mówi coś o infekcji, którą usuwa się operacyjnie i obwieszcza, że on się boi tego dokonać bez pełnego uśpienia. Odsyła mnie do trzeciego specjalisty od uśpień i usuwania infekcji! Mówię gościowi, że w Polsce miałem leczenie kanałowe bez znieczulenia, ale on podtrzymuje, że się zabiegu nie podejmie i bezradnie rozkłada ręce. Trzeci specjalista robi co do niego należy (i to bez uspienia) inkasuje 670$ i odsyła do specjalisty, który mnie tu przed chiwlą przysłał. Mija tydzień siadam w fotelu speca od kanałów i faktycznie gość potwierdza swoja klasę (Nie chcę robić z Polski Dagestanu, więc nie wpsominam mu tym razem nic o kanałówce bez znieczulenia. A mialem taka chęć po tym jak się zorientowałem, że 2% lidokainą znieczula się tutaj dziąsło przed... zasadniczym znieczuleniem. Zabawne ;-) ). Po godzinie ząb wyleczony! Pytam czy to wszystko? Nie - słyszę zdziwiony. Musi Pan teraz iśc na wypełnienie do dr. Velasco. O man, czy tu ktoś robi coś od początku do końca? "Nie", słyszę w odpowiedzi. Na pożegnanie wsadzam do portfela rachunek na 1140$. Ciekawe ile zarządają za wypełnienie :-). Tak oto przeszedłem po stomatologicznej drabinie w górę i w dół , wypełniając przy tym po drodze 3 (słownie trzy) pięciostronnicowe formularze, w których zrzekam się jakichkolwiek roszczeń gdyby na przykład coś się nie udało i wyrwanoby mi zęba. W odpowiednich rubrykach opisuję wszystkie swoje choroby, ktore przechodzilem i te których nie przechodziłem (kto je pamięta?), odpowiadam na głupie pytania o to czy jestm uczulony na latex rękawiczek i żółtka jajek kurzych!! Przy trzecim formualrzu z potwornym uczuciem bólu zęba zdobywam się na złośliwy komentarz "I don't need your smiles, I need a doctor". Na szczęście saga dobiega końca. W sumie wszystko jak na amerykańskie warunki odbyło się sprawnie i fachowo, ale niech za podsumowanie posłuży sms od mojej siostry, która nota bene jest lekarzem "Trzeba ropnia naciąć, dać pacjentowi antybiotyk i po robocie. W czym problem?". No właśnie w czym problem?

- O kolanie nie będę już mówił. Od stycznia nie możemy sie dogadać co do terminu i sposobu płatności ;-). W końcu dowiedziałem się kto i za ile, a tu dziś łubudubu....Spada mail o konieczności przesuniecia termnu. nie zgadzam się, nie będzie mnie miał kto odebrać ze szpiatal w późniejszym terminie. Znów stoimy w martwym punkcie. Przyzwyczaiłem się.

- jest tez kilka innych powodów do narzekania na jakość usług, ale nie przekona się o tym ten kogo codzienne zycie ogranicza się do zakupów w walgreensie czy costco. Po prostu tam działa prosta zasada. Płacisz-masz. Chociaż z drugiej strony za zęba zapłaciłem z przyjemnoscią- ponieważ, za rzeczy dobrze zrobione nie jest żal płacić, co innego że tutaj rzadko płaci sie za porzadną jakość. I to się czuje...

Konkluzja: Wydaje mi się, ze Amerykanie przyzwyczaili się, ze brudne prace wykonaja za nich latynosi a pieniądze zarobią za nich azjaci... Perfekcyjny układ, niemal jak za czasów starożytnych mocarstw. Tylko które z nich nadal jest mocarstwem? Hmmm...

I na koniec jedno wazne ogłoszenie Techniczne:

- Jesli ktoś planuje odwiedzenie mnie w tym roku proszę o w miarę szybkie potwierdzenie terminu. Muszę znać orientacyjny grafik ponieważ sam palnuję wakacje i może okazać się, że nie da się pewnych spraw pogodzić. Oczywiście wszystkich jak najgoręcej zapraszam oferując jako taki nocleg (damy radę), wiedzę o topografii miasta i swoje przy tym skromne towarzsytwo.