Wednesday, January 23, 2008

Grand Canyon Weekend - the second part - the end

W cztery dni przejechalismy 2105 mil co stanowi dystans porównywalny z przejechaniem trasy Warszawa-Prayż i z powrotem. Nareszcie nie muszę nikogo namawiać do wyjścia gdziekolwiek. Tu mam komfort bycia cały czas w podróży i w kontakcie z przepiękną przyrodą za jednym zamachem. Kolejny, tym razem dłuższy niz zazwyczaj weekend i znów udało odwiedzić się miejsca zupełnie niesamowite. Zobaczyłem (choć nie można powiedzieć, że zwiedziłem całosciowo) jedną z rzeczy, którą naprawdę chcialem tu w USA zobaczyć. Na mojej skromnej liscie życzeń widniały od dawna: San Francisco, Hollywood, Las Vegas, Grand Canyon oraz Route 66 i muszę powiedzieć, że plan po pięciu miesiącach został z nawiązką zrealizowany! Mógłbym dziś z czystym sumieniem wracać do kraju, gdyby zaszła taka konieczność ;-). Mimo wszystkich tych atrakcji na trasie wyprawy pojawiały się dodatkowo równie niesamowite rzeczy jak wymienione przeze mnie przed chwilą. Zapamietam na pewno mroźny poranek i ciepłe wnętrze Forda Silverado 7.4 litra V8 z klimatycznym indiańskim przewodnikiem, który swoja maszyną, z którą wydawalo sie tworzy dobry zespół zawiózł nas do Kanionu Upper Antylopa nieopodal miast Page w Arizonie. Niesamowicie interesujące a zarazem zakamuflowane miejsce. Nie znajdziecie o nim wzmianki w większości przewodników, ale nie omincie go gdy będziecie przejeżdzać przez Arizonę! Antylopę zdobyliśmy o poranku korzystując bezczelnie z pięknego porannego słońca. W tym samym czasie uprzejmy Indianin bezczelnie wykorzystuje turystów z Polski pobierając sowite opłaty za doprowadzenie nas na miejsce - równowaga musi być :) . Kolejnym niesamowitym doświadczeniem był na pewno Skywalk, który mimo, że obsługuje turystów niecały rok już stał się jedną z ciekawszych atrakcji turystycznyh tego Świata. Mimo ofijalnych 28$ dolarów uiszczanych tytułem wstępu liczcie się z tym, że zostawicie tam około 200 "baksów". Musicie doadać ceny parkingów, wstępu do parku i ponieść koszt "obowiązkowych" zdjęć 100$ (!!), których sami nie możecie tam robić, jako że aparaty są sprawnie konfiskowane i zamykane w szafkach. Na koniec otrzymacie pozdrowienia od Rządu Stanów Zjednoczonych w postaci Taxu i już wiecie, że przewodnikowe 28$ to bzdura. Ale nie wycofujcie się zniechęceni kosztami. Skoro już tu dotarliscie nie odmawiajcie sobie spojrzenia w dół Kanionu z wysokości prawie kilometra. Oszałamiający widok! Z ciekawostek zapamietam na pewno zaporę Hoovera, która jak każda spektakularna budowla inżynierska zawsze będzie budziła mój podziw i zainteresowanie. Co dalej? Route 66, legenda o której nie muszę nic więcej mówić. Przejechałem nią kawalek, który spowodował, że jedno z dziecięcych marzeń zostało zupełnie prozaicznie zrealizowane zbliżajac mnie tym samym do momentu, w którym formułuje się stwierdzenia "Tak! Zorbielem to!".

Legendarny Highway zaprowadził nas wprost w śniegi Stanu Utah. Tam zapamietm piękne panoramy Kanionu Bryce i pierwszy tegoroczny opad śniegu doświadczony na żywo. Majestatyczny a momentami wręcz kapitalny Zion Park z przedziwnymi tworami skalnymi i mistycznym tunelem wydrążonym w skale to już początek drogi powrotnej. Na pewno nie zapomnę długich wstęg autostrad wijacych się pośród równin i Gór południowego-zachodu. Zrozumiałem w końcu, że Ameryka to nie jest kraj do szybkiego przejechania autostradą. Kolejne Vista pointy zatrzymują Cię w pośpiechu dażenia do celu i oszałamiają niespotykanymi widokami powodując refleksje powracające jak bumerang "Kto wpadł na pomysł stworzenia czegoś tak niepojętego dla ludzkiego umysłu?". Wiem, że w Polsce istnieje wiele mitów i wyobrażeń (często nieprawdziwych) na temat samej Ameryki i Amerykanów. Możecie sie nimi karmić i nadal w nie wierzyć (bo być może część z nich jest prawdziwa), ale to zapamietajcie raz na zawsze: Przyroda Ameryki Północnej jest GENIALNA i chociażby dla niej warto stanąć w kolejce po wizę...

Zasieg rażenia n-s-c. W ciągu 7 dni zaliczyłem 3 kolejne Stany, w sumie mam juz ich pięć :-)


GALERIA ZDJĘĆ