Wednesday, June 11, 2008

East Coast - Dzień 5. Waszyngton DC, Gettysburg.

Ok, żeby nie było zbyt słodko. Waszyngton mi się nie podoba. Sprawia wrażenie miasta zbudowanego za szybą, nie dla mieszkańców, niedostępnego z chodnika, strzeżonego na każdym kroku przez "smutnych" panów z 9tką za paskiem. Ruch uliczny regulują patrole policji, specjalni z secret service i przejazdy kolumny prezydenckiej. Kapitol - zaliczony, Biały Dom - zaliczony, Pentagon -zaliczony osiem razy (co za organizacja ruchu!). Zaczynam tęsknić za NYC! Odwiedzamy na koniec dnia wielki Cmentarz, gdzie amerykanie umieszczają tabliczki z napisem "W tym miejscu okaz szacunek - zachowuj sie cicho". Przepraszam, właściwie taką tabliczkę umieścili tylko przy grobie Keneddyego. Dal Amerykanów to jasne przesłanie - powaga nigdzie indziej nie obowiązuje. My ją zachowujemy jeszcze przy tablicy pamiątkowej Pendereckiego. Czas mija, mega upalny dzień dobiega końca. Wsiadamy do samochodu, powoli udajemy się na północ. Mijamy Baltimore, aby po dwóch godzinach zameldować się w super moteliku nieopodal miejsca, gdzie odbyła się najważniejsza bitwa wojny secesyjnej. W plecaku Martini z Greenpointu dopomina się spożycia....Dalszą część już znacie...Nasze życia składają się z myśli, dat, wydarzeń, osób, twarzy, imion, wspólnych chwil. Trzeba nam o tym wszystkim wspólnie rozmawiać, by miało to sens, żeby być chociaż o cal między sobą bliżej. Niewypowiedziane myśli dziś mogłyby tylko zaszkodzić, dziś mogłyby pozostawić zaciśniętą pięść w kieszeni. Stoimy więc i popijamy Martiniasti na balkonie stylizowanego hotelu. Rozmawiamy. Znów pokonujemy kolejne minuty tych wszystkich lat, w których o sobie nic zupełnie nie wiedzieliśmy. Znów jesteśmy blisko, coraz bliżej. I mówię Wam, niech ten kto nie wierzy, że to może mieć sens, niech ten właśnie pierwszy rzuci kamień…

Niagara Falls 08

** GALERIA FOTO **