Wlasnie skończyliśmy popijać piwo z ludźmi z Wrocławia i śmiać się z blogspota fotkipeel (mocno polecam). Z ich opowiesci "na świeżo" o mieście wynika, ze bardzo podoba im sie Yerba Buena....
Moim zdaniem jest ciekawą enklawą, ale jesli chodzi o miejskie przestrzenie zielone to zdecydowanie wolę Ogród Saski w Warszawie (kazdy z Was zna), nie mówiać już o Skaryszeszczaku...( Każdy z Was powinien znać, ale niestety wiem, ze nawet warszawiacy nie znają tego miejsca ;-( wstyd ;-) )
A Skaryszewski jest klasyką! Zawsze spotykam tam jakichś znajomych. Z dziewczyną za dychę idziesz na kajaki przy Wedlu, z kumplami masz mecz na boisku Drukarza, koncerty są w muszli tuż obok, folklor i jedzenie to knajpka u Detka....
Pola Mokotowskie? Odpadają...Nie lubię tej wybetonowanej niecki pośrodku, kikutów bloków wystających znad drzew, grillowych kliamtów tonących w hektolitrach piwa z plastików...
Tak, wolę Yerbę od mokotowskich, a Wy??
Świat sklada się z malych rzeczy,
wielkich myśli (M.L.King monument),
-kliken auf dem bild machen bitte, meeen-
P.s. pozdrowienia dla Wroclawia. Ciekawy pomysł na obraczki (podoba mi się)
Hotel Europejski, zuffie odrzańskie, Pan Henio elektryk i suszi na rynku... mam nadzieję jeszcze tam wrocić ;-)
Są tacy co juz zapewne czują reise fieber ;-) Okęcie, Londyn, Detroit, San Fran...w środę lanczyk w Yerba Buean ;-) tak się cieszę ;-) czekam!