Saturday, January 19, 2008

Technikalia. Na końcu świata...i tak spotkamy się.

in progress u mnie jest 4 rano :-) zrozumcie bledy i brak polskich znakow :-)

Ten tydzień wybitnie minął pod znakiem polskich kontaktów, których jak zapewne wiecie wolałbym unikać. Weekend zaczął się od spotkania polonii kalifornijskiej w dzielnicy Little Italy.

Tydzien temu otrzymałem maila poniższej treści.

WHAT: SFPolskis Monthly Social

WHEN: This Friday, Jan 11th 7PM-whenever(Every First Friday of the Month, note January meeting was rescheduledfrom Jan 4th to Jan 11th due to bed weather last Friday)

WHERE: Cafe Trieste, North Beach, SF609 Vallejo Street (between Columbus St and Grant)Tel: (415) 982-2605, http://www.caffetrieste.com/



No więc zgromadziliśmy się tam w sile ponad czterdziestu osób, ale ja muszę powiedziec, że niewiele razy w zyciu dopadla mnie tak wybitna niechęć poznania nowych osób. Tym razem moje kontakty ograniczyły się do Marcina, Piotrka, Doroty, Beaty i Ewy czyli tzw. „swoich” ludzi ;-) (Dziwne, zaczynam się o siebie obawiac ;-) w kazdym bądź razie było całkiem miło o czym nie tylko ja poswiadczam. Spytajcie Ewy jesli nie wierzycie – She’s a thought girl. Spotkanie było zorganizowane z myślą o osobach z tzw. Bay Area, ale okazalo sie, że mieliśmy także gości z...East Coast (NJ) ;-). Ogolnie było całkiem miło, każdy odkrywał coraz to nowe oceany powiązań polonijnych kontaktów - mam wrażenie, że gdzieś przez kogoś każdy w jakiś sposób się zna. Wiecie co jest niestety najsmutniejsze? Ludzie przywożą ze sobą z Polski różne ”nasze smrodki i kompleksy” (choc oczywiście nie jest to regułą). Ja byłem na imprezie w koszulce z napisem Warszawa i ponoć (choć lepiej, że osobiście nie stwierdzilem) dało się słyszeć zlłośliwe uwagi/ę. Ja rozumiem, że w Polsce moze miec to podtekst np. zwiazany z klubowymi sympatiami, albo np. z róznego rodzaju frustracjami, ale jakie ma to podłoze tu w Kaliforni tego naprawde nie wiem? Właśnie dziś i dokładnie tutaj mianownik jest wspólny i tylko jeden - jestesmy z Polski! (Chyba niepotrzebnie rozwijam ten temat). W każdym bądź razie jestem z Warszawy i będę reprezentował swoje miasto twardo. Nigdy nie kierowaly mną regionalne uprzedzenia, więc jest to dla mnie antypatia zbyt niskich lotów, żeby się nad nią pochylać. Nie pasuje? To lepiej skreśl mnie ze swojej listy kontaktów. (chyba nie warto o tym pisac)

-Potem była wizyta w polskiej restauracji Old Krakow, w której zjadłem całkiem dobry żurek (ale wymięka przy tym z Lucieńskiej Pokusy) J oraz typowo polskiego schaboszczaka. Wypilem tez piwo Okocim, którego smak załapałby się do grona 5ciu najlepszych piw jakich smak zapamietąlem. Był to nie do konńca zwyczajny okocim ponieważ jest on tu sprowadzany przez polonijnego biznesmena z Chicago i wygląd samej butelki różni się znacznie od polskiego pierwowzrou a smak nawet bardzo, bardzo. O ile wygląd różni się in minus o tyle smak powala zdecydowanie in plus. Polecam Okocimia w Old Krakow, pierwszy raz zapomnijcie o Żywcu. Oczywiście w między czasie spożywajcie amerykanskie, meksykańskie, kanadyjskie, koreańskie, chińskie, jamajskie, nawet europejskie piwa (ja tak robię i dobrze się mam). Poza tym poziom restauracji i obsługi przedstawia się bardzo przyzwoicie.

- Wczoraj spotkaliśmy się z Polakiem w naszej okolicznej restauracji. On ma więcej szczęścia. Nie ociera się o polonijne kliamty i mocno wsiąknął już w życie bay area. Poza tym można z nim porozmawiac o życiu i...motoryzacji. A jedyną rzeczą jaką powinniście zapamiętac po przeczytaniu tego tekstu to to, że cabriolety wynaleziono po to by jezdziły po Kaliforni. Drugi raz się o tym przekonałem :-)

- Jesteśmy w nowej podrózy. Po 10 godzinach jazdy samochodem zadokowalismy się w typowym amerykanskim moteliku i nie wiedzieć czemu nikt nie chce iść spać (skandal, za 4 godziny pobudka!!).

P.s. Mamy debiutanktke na pokladzie. Nową towarzszką podrózy jest UC Berkeley Beata! Witamy!

- Od tej wyprawy towarzyszą nam też dwa Tommki, ale o dziwo maja jedno imię XL One. :-) ufff wreszcie prosto i do celu ;-)

A za oknami mamy Las...Las Vegas ;-) i MGM Casino (jeden Andrzej przegrywał tam walki a drugi fortuny :-) Do you remember?)



Pozdro


Na koniec weekendowy stymulator przemyśleń :-) w formie graficznej fraszki ;-) sie wie - żargon południowo praski ;-> ejo!