Friday, April 11, 2008

Technikalia - Wracam ?

Czyżby grochy wpadały w oko? Musi to modny wzór... ;-)

I wish I could freez smile on our faces for eternity
Right side - my first and last name written in japanese.


Nie muszę opowiadać jak zaczął sie tydzień.

Zdjęcia z imprezy nadal podgrzewają atmosferę, ale to że w pracy będzie tyle ciekawych rzeczy w życiu bym nie przypuszczał. John pojechał do Londynu zostawiając mnie z całym dobytkiem na środku oceanu...i bardzo dobrze zrobił i mi to bardzo dobrze zrobiło. Lubią Angoli za ich bezceremonialność. Nie wiem czy wracam. Zadam to pytanie narazie po cichu i jeszze nieśmiało. Wracam??
Chyba powoli tak. I to od razu na pierwsza linię dowodzenia. Czuję, że to moje miejsce. Nic nie poprawia humoru tak dobrze jak podjęcie decyzji gdzie postawić centralę kilmatyzacyjną i być absolutnie pewnym swojego zdania. Nie ma to jak zarządzić gdzie i ile ziemi należy wykopać i przetransportować, aby móc ustawić chillery. Ileż jest frajdy w zbieraniu, analizie, szeragowaniu, rozdzielaniu informacje i zadań...Nie ma to jak wrócić do swojej piaskownicy. Znów mam swoje zabawki i zaczynam głębiej oddychać (Ewa coś o tym powinna wiedzieć ;-p trzeba być po prostu pewnym swego) Wiecie co? Ja jednak jestem zwierzęciem. Jeśli poczuję smak krwi na wargach rzucę się bez wahania do gardła...Czasme nie myślę za dużo, po prostu działam. Wiem, że jeszcze nie wróciłem zupełnie, ale smak budowania już delikatnie czują moje nozdrza...Kto nie zna uczucia wstrzymywania ruchu w centrum miasta ze względu na transport chillera albo nie robił testów pożarowych w środku nocy lub nie delektował się porannym widokiem centrum z 30. piętra budowanego właśnie wieżowca w ogóle nie będzie wiedzial o czym mówię. Zapamietajcie! Jestem zwierzęciem budowy, mam instynkt zwierzęcia i wiem że najlepszą obroną jest atak. Żebyście wiedzieli co mnie czeka w przyszłym tygodniu wcale jednak byście mi nie zazdrościli ;-) Ale lubię się czuć zmeczony pracą jesli wiem, że ma ona sens, że trzymam w ręku karty a nie tylko przygladam się grze (w ogóle nie jestem do tego stworzony). Lubię to jeszcze bardziej, gdy stawka jest duża a sama gra podnosi adrenalinę...Iść ciągla iść...mimo, że wiem, że jeszcze będzie ciężko, w poniedziałek nawet bardzo.


P.s. Chciałem oficjalnie i z pełną odpowiedzialnością przeprosić...Japonię!

Zakochałem się w sushi jeszcze w Polsce, sprzedałbym się dla miso soup gdziekolwiek na całym Bożym świecie dano by mi taki wybór, dla napisu made in japan na elektronice schodziłbym sklepy w całej okolicy. Może i nie upiłbym się szybko delikatnym piwem Sapporo, ale na pewno dobrze bym się bawił z japończykami. Oni są szaleni, lubią tak jak ja zabawę, a japonki.....Japonki na dodatek są piękne! Kocham Japonię! Italię też ;-) no i ta manga...
Podrózujcie, zwiedzajcie, wychodźcie z domu kiedy macie okazję. Podróże bowiem proszę Państwa kształcą i rozwijają spojrzenie na świat a ja juz dziś nie wyobrażam sobie jak mógłbym nie mieć koleżanek z Azji...absurdalnie słaba wizja...