Sunday, December 2, 2007

Death Valley - In the middle of nowhere

Dzień 5ty - Ostatni


Death Valley (Furnace Creek, Scottys Castle, Ubehebe Crater, Racetrack Valley, Teakettle Junction, The Racetrack, Hidden Valley) - Olancha Dunes - San Francisco

Ostatni dzień wyprawy rozpoczynamy bardzo wcześnie. Każdy w swoim tempie, każdy na swój sposób. Zbieramy się w końcu i ustalamy plan dzisiejszej podróży (dziś jestem tylko słuchaczem). Od dawna dzień ten był zarezerwowany na zwiedzanie mniej popularnych turystycznie północnych rejonów parku. Na początek nasz podróżniczy paluch pokazuje na mapie punkt oznaczony jako szkocki zamek zbudowany kiedyś przez ekscentrycznego milionera. Ok, brzmi dobrze! Co dalej? Dalej na północy znajduje się krater po wulkanie Ubehebe, ktory zrobił kiedyś niezłą zadymę w tej okolicy(jej ślady mozna zobaczyc do dziś). Krater jest imponujący, ma średnicę 1 kilometra i głębokość 237 metrów. Postawiony na dnie Palac Kultruy i Nauki nadal byłby niewidoczny z powierzchni terenu (no chyba, ze na iglicy postawilibyśmy piramidę złozoną z trzech cyrkowców z Julinka). Ok, a potem?
Potem Racetrack Valley i poszukiwanie złota za pomocą wykrywacza metali...(niestety moje sny o dożywotnich wakacjach i małej fortunce na koncie nie spełniły się tym razem). Ruszamy dalej! Po drodze mijamy najbardziej osobliwy drogowskaz jaki kiedykolwiek widzialem. Teakettel Junction, czyli kierunkowskaz obwieszony czajnikami i róznymi innymi dziwnymi rzeczmi opatrzonymi podpisami turystów, którzy nie wiedzieć w jaki sposób dotarli az tu z najrózniejszych części świata. Wśród napisów często pojawiają się dziwne hasła "Be naked". (hmmmm) ;-)
Od dawna znajdujemy się na drodze, po której według map powinny sie poruszac samochody z napedem na cztery koła, ale póki co jedna oś wystarcza.
Po sesji zdjeciowej udajemy się w kierunku Racetrack Playa. Jest to bardzo ciekawe miejsce wyglądające jak ogromna plaża, po której środku znajduje się wielki skalny "kupopodobny" twór. Wygląda to wszystko tak, jakby jakiś przypadek (z sobie tylko znanej przyczyny) miliony lat temu sprawił, ze skała ta spadła z samego kosmosu właśnie w tym miejscu. Zawracamy! Według mapy, dalej nie ma drogi (a ponoć była). Wjezdzamy w trudniejszy teren, kontrola trakcji coraz częściej daje o sobie znać. Przemieszczamy się w terenie, w którym nie spodziewam sie spotkać drugiego czlowieka. Zdaje sobie powoli sprawę, że najważniejsze dla mnie to wydostać się na asfalt. Jesli utkniemy w górach z powodu nieprzejezdnej drogi, zakopania się w piachu, czy awarii samochodu, nie ma szans żebym jutro poszedł do pracy. Tereny dookoła wygladają zupełnie dziewiczo. Myślę sobie, ze zdani jestesmy tu tylko na siebie (i w sumie mam rację). Po drodze mijamy opuszczone "miasteczko" (czyli dwa domy i szyb kopalniany), dzielnie przmierzamy kolejne metry i dojezdzamy do...końca drogi...gpsy głupieją...Hmmm, dziwne...Okazuje sie, ze droga ta prowadzila do kolejnej opuszczonej kopalni. Jest tu pozostalość ludzkiej egzystencji w postaci ruin dwóch domów, zardzewiałej cięzarówki oraz lodówki. Ja się trochę zaczynam niepokoić, ale ostatecznie nie ma co płakać, otwieramy bagażniki , wyjmujemy zabawki i urządzamy sobie strzelanie. Okazuje się, ze niewiele rzeczy stanowi przeszkodę dla kalibru 7.62. i lepiej zapamietajcie to sobie - na filmach często pokazują bzdury! No nic, czas wracać powoli do San Frana. Zawracamy do drogi, skręcamy w lewo i przeciskamy się górskimi serpentynami do doliny, w której według relacji Marcina jest wiecej joshua trees niz w samym parku narodowym o tej właśnnie nazwie. Sama droga przez góry, to notorycznie świecąca się kontrolka TCS i pierwsze doświadczenie braku widoku za oknem. Kilka razy odwracam się przez prawe ramię i widzę tylko niebo, pół metra od kół - pół kilometra w dół...Miło, nie ma co, ale nie ma to tamto...trzeba cisnąć-asfaltu wciąż nie widać. Żeby nie myśleć o tym co moze być za kolejnym zakrętem, urozmaicamy sobie podróz rozmowami o slużbach Navy Seals (dziś dla równowagi mówi głównie Marcin). Ja wczoraj podczas podrózy po Titus Valley snułem monologi o charkterze peanów sławiących wielkie place budów i naprawdę się wtedy rozmarzyłem. W końcu udaje się nam dobić do drogi, która przypomina asfaltówkę, podążamy nią w kierunku stanówki, która z kolei prowadzi nas do Olancha Dunes. Tam nasza ekipa planuje zjeść ostatnią wspólną kolacje, tam rozpalamy ognisko, tam wypijamy ostatnie dziękczynne piwo. Wsiadamy do samochodu, chyba już czas. 600 mil do domu, a na dworze juz ciemno....Kilka razy podczas podrózy powrotnej walczylem na zmianę z Marcinem ze snem, korkami i kolizjami na drodze, ale ostatecznie osiagamy granice miast około godziny 1am. Wybebeszamy samochód z naszych rzeczy i koło godziny drugiej leżę już w łózku. Za 5 godzin pobudka...za sześć godzin śmierć...



Powoli wstaje ostatni Dziękczynny dzień...

I my razem z nim...

Pierwszy punkt dzisiejszej podrózy. Szkocki zamek w Kaliforni ?

a moze w Bagdadzie?

HmmmA jednak...

Overall view...
Fosa
Front view...
Fontanna


Zegar słoneczny
Brama

Komin...

Oaza
Gas station
Ok, koniec z zamkami, fontannami, zegarami slonecznymi. komu w drogę, temu czas...

Krater Ubehebe - Panoramka


Ubehebe wita podróżnych takim oto drogowskazem...Popiół wulkaniczny lezy tu do dziś

Krater Ubehebe jest naprawdę imponujący


Z gorki na pazurki ;-)


Mały Ubehebe
Nikt nie wie o co chodzi w tym zdjęciu, ale z drugiej strony po co komu ta wiedza??

Tu sie zatrzymalismy, żeby poszukać złota wykrywaczem metali...ja znalazlem łuskę od magnum 357 i klucz do świec zapłonowych...(i nie mialem wykrywacza!)
Kompaktem też można zrobić dobre zdjęcia...(lustrzanka przed chwilą padla)

Kwadratowa skała
Teakettel Junction

Polska Misja Ekspedyzyjna 2007 też zostawiła swój znak

na puszce po mielonce ;-)
- Zawracamy czy jedziemy dalej?
- sam nie wiem...(pamiętajcie, mapy czasem kłamią)
Racetrack Valley
The Racetrack
- Może byśmy coś postrzelaly ?
- No...zasadniczo...czmu nie...
Hidden Valley - tu zaczyna się offraoad. Parę razy było ciepło...

Chyba trzeba będzie furę umyć przed oddaniem.

Pif, Paf...
Joshua trees
Miejsce ostatniej kolacji...Olancha Dunes

Jak myślicie, na co się patrzę??