Thursday, November 1, 2007

Arup Halloween Party 2007

Czyli cale zycie z wariatami... ;-)

Czy ja pale ??

Pani Kerowniczko! ja pale przez cały czas...na okrągło...

The Star

Victoria & Justin T ?? Celebrites on Market street :-)
Victoria & BecksBecks & Victoria

ładny uśmiech...
i tu tez... :-)

we shape a better world ;-)

Staff id ;-)
Usual suspects, but always innocent... ;-)
Ja to lubie się w piatek ubrać normalnie...tak jak na codzien po domu...

"Oni chyba wszyscy poszaleli...Fronczewskiego chcą ze mnie zrobić..."

Brian....Domino Team

Słyszałam, ze w Polsce macie wesoło...

no w kazdym razie jakoś tak...

"tiaaaa....a ten nowy koles z Polski mysli, ze ma tu kolorowe zycie..."

we fit together. Hmmm...there is something in the air (flame)

photogenic Caroline F.

ale, diabeł tkwi w szczegółach...

Piękna i bestia

Piękna

Bestia
Piękna i bestia...

Piękna...
Luiz jest git...to o tyle dziwne, bo to informatyk ;-)
Arup SF Office 2007

8 comments:

Anonymous said...

no tak, ależ masz skłonności do zaszufladkowywania ludzi wedle ich zawodu...informatycy tacy i tacy a jak inni to już zdziwenie...prawnicy też nie tacy jacy byc powinni..eh Mr. Pi...

EjD.

TW G. said...

Co do stereotypów-nie myslalam ze kobiety-inzynierowie to takie niezle laski;) juz rozumiem po co byly te ciemne okulary;p
Fajne fotki i impreza tez musiala byc udana... Mam nadzieje ze czujesz sie tam coraz lepiej:)

socool said...

Co do stereotypów to one zawsze mają jakies podłoże wynikające ze specyfiki pracy. Grupy zawodowe mają swoje jakieś charakterystyczne przywary/cechy. Ja tylko mam swoje doświadczenia ;-) Poza tym zawsze tarfią się wyjątki, które potwierdzają regułę ;-) Trochę też się nabijam...mieszkam obecnie z informatykiem :-)

socool said...

Naprawdę czasem zdarzą się jakies wyjątki, ale z drugiej strony w takiej firmie jak Arup to juz trudno powiedziec kto jest inzynierem. Jest tez duzo nieinzynierskich kreatorow zamieszania. Poza tym dzis w drodze do pracy na Powell st wgapilem sie przez ulamek sekundy w oczy takiej lasce, ktora zza przyciemnionych okularow zrobila taki gest zniechecenia i zniesmaczenia, ze obudzila we mnie najgorsze instynkty. Nie chcecie wiedziec co sobie pomyslalem. (Przechodzilem akurat obok sklepu Fcuk'a). Na szczescie jakis afroamerykanin 300 metrow dalej rzucil z usmiechem Have a nice day i tym samym dzien zbilansowal sie na zero...fakt, ze moja samoocena tutaj osiaga doliny. W LA na haslo I'm from SF wzbudzalem zainteresowanie nadwyraz schludnie ubranych, podejrzanych typkow...ehhh. Laski tutejsze po prostu mnie tu ignorują ;-) Impreza byla udana. Mi sie tu podoba zawsze po 17.30 ;-) Czuje sie dobrze, choc pare osob bym tu transferowal i byloby super. ;-)
thx for comments ;-)

Anonymous said...

Wystarczyło chwilowe zaniedbanie w czytaniu n-s-c i od razu masakra. Dawka wrażeń które przyjąłem przez ostatnie pół godziny nie pozwoli mi spokojnie spędzić reszty soboty. Myślę że będę parę rzeczy trawił jeszcze przez jakiś czas a może i dłużej. No i te zdjęcia z Halloween...miło widzieć że damska twarz Arupa może mieć i taka formę, smakowitą btw;) A w Wawie 1 listopada szaroburo, z nieba kapało takie niewiadomoco i do kompletu znów jakiś nożownik bałaganił na Powązkach.

socool said...

no, no kogoz ja tu widzę!!
Ostatnio wyslalem Ci Slawciu dluzszego maila, ale serwer konsekwentnie odrzucał...zaniechałem ;-)
Milo przywitac na pokladdzie n-s-c.
Pozdro dl Was!

Anonymous said...

Pozdrowienia przekazane;) Ja się w miarę regularnie zapoznaję z treścią n-s-c, do tej pory trawiłem go w skupieniu. Ostatnio jednak nie wytrzymałem i napisałem. Zbyt kontrastowe obrazy mi się zaczęły tworzyć w głowie wieć musiałem się uzewnętrznic. No i pewnie tak juz zostanie:) Jak sobie pokomentuję Twojego bloga to się trochę poczuję jakbym sam był na miejscu. Niby tylko namiastka, mała rzecz ale cieszy:)

socool said...

Slawciu, na drugi dzien ta azjatycka piekność ubrała się tak, że przy pierwszym kontakcie ustała mi wiekszość czynnosci zyciowych. Poza tym w odróżnieniu od nudnych chinczyków ona jest bardziej rozwrywkowa. Skarżyła mi się ostatnio w kuchni, stojąc w tej swojej pomarańczowej, obcisłej sukience na poimprezowego kaca. Mysle, że trzeba ją kiedyś zaprościć na jakąś polską hang-outownie / overownie.