Thursday, June 26, 2008

My wszyscy stąpamy po niepewnym gruncie...

Uczą nas zycia sprzedając mądrości, które sami znali.

Popijamy więc kanapkę poranną kawą w kartonowym kubku.

O zyciu nie mowią nic więcej, tylko tyle ile za słuszne uznali.

Przepraszam, zapraszam, dziękuję, do widzenia.

Idziemy co rano na przystanek z biletem w kieszeni

W deszczu pod korona drzewa szukamy schronienia.

Gdy wieje - stawiamy kolnierz skórzanej kurtki,

Przed zimnem chowamy rece w spodni kieszenie.

Nieustannie truchtając, mozolnie pomnazamy mienie.

Spluwamy na zycie zawsze kiedy trzeba,

Kupujemy co mówią, ze miec powinnismy,

choc sam nie jestem pewien ile z tego naprawdę nam trzeba.

W bezwartości świecie, swiat wartości - Ewa!

Nie mowili nic o zyciu. Więcej! Milczeli kiedy słuchania była potrzeba.

Popijamy wiec wodkę, choć popijać nie trzeba,

Colę pijemy z lodem, juz sam nie wiem kto whisky dolewa.

Na dworcach wysiadmy i wsiadamy do nowych zycia rozdziałów.

Stoimy w oknie, ruszamy, zamykamy drzwi do przedziału.

Na peronie stoja, patrza, machają rekami,

kladziemy bagaz na tasmie tuz przed odprawami.

Ostatnie spojrzenie na tych, którzy nas zegnają.

O zyciu tego nie mowili.

Uczymy się więc zycia sami.

Pomachaj mi ręką


Z biletem w jedną stronę, czesto w zycie wyruszamy sami...


Dominice i wszystkim, z którymi dane mi było się pozeganc...
(tymczasowo mam nadzieję)

P.S. Niedlugo kolejny „rozbitek” doplynie w okolice Ellis Island. Powodzenia.

3 comments:

Anonymous said...

hmmm....

EjD.

Anonymous said...

Czasem uczymy sie też od siebie przeciez.

Skoro poetycko, to może taki niewielki przypis:
http://www.baczynski.art.pl/wiersze/360-W.html


Tesknie troszke i klaniam sie.

socool said...

Dominika, mamy nadzieję,że u Ciebie wszystko ok. Zyczymy Ci z okazji Urodzin i Imienin wszystiego najlepszego. Kalifornia pamięta o Tobie i pozdrawia! Milosci, zdrowia i szczęścia tak duzo jak z San Frana do hmmm..dajmy na to - Wroclawia :-)' Zyczenia spod wulkanu w Mount Shasta gorące jak lawa slą E&P na lini Ca - Warszawa.