Sunday, September 23, 2007

Technika-na-lia, czyli...

Dziś tylko kilka informacji w formie instant:

- Podróżujemy z Gosią i Arkiem po Californii i Nevadzie, więc nie mamy czasu na pisanie niczego na notsoclosie,
- Popijamy winka, pale ale'e, Sierra Nevady i różne takie tam. Zajadamy się amerykanskimi wersjami sea foodsów i jak najbardziej amerykanskimi hambuksami i brakefastami,
- Pomieszkujemy u Chiińczyków i Hindusów (obecnie w niedlaekiej okolicy Lake Tahoe),
- Podrozujemy dzieckiem japonskiej motoryzacji - Toyota rav4 4wd
- Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem Yosemity Park,
- Lake Tahoe ma zaledwie 14-15 st C, ale G uparła się, że musi zanurkować w jeziorze o głębokości 501m (trudno, co robić?),
- Wielebny uparł się na suszony Beaf,
- jutro wracamy do SF, na ciepłą kwaterkę przy Beale Street,
- tutaj też mamy jacuzzi (tyle,że w pokoju ;-) ),
- Muszę kupić nowe buty (naszczęscie Timberlandy kosztują tu tylko 50$),
- Oglądamy Pitbulla (ma moc) i Ekipę (syfek, ale jakoś dajemy mu szansę),
- Muszę kupic nowy filtr polaryzacyjny ;-( Hoya zostala...zgubiona(jakosć zdjęć w najbliższym czasie moze zauwazalnie sie pogorszyc-sorrki, ale juz znalazłem nowa na e-bayu),
- pozdrawiamy Pana z Muir Lodge (Panie, oddaj Pan nam naszą poduszkę!!),
- Arek Twierdzi, ze gdyby byl Gubernatorem stanu CA, prawdziwie wloskie espresso byloby obowiazkowym zestawem w kazdej przedroznej knajpce-dura lex sed lex!,
- pozdrawiamy Gucia, Dwie Basie, tych co nad Pilicą i tych co w UK i PG też ;-)
Aaaa... i pozdrowienia oczywiscie dla Kero i Lysego, ktorzy są w Hrvatskiej! Pamietajcie! Lignie na zaru i rakija - bez tego nie wracajcie! Dubrovnik rządzi!

-Bessos dla EjDablju!
- Kejt! Pozdrowienia z Fińskiej sauny!

Lake Tahoe 23/09/2007

4 comments:

Anonymous said...

Boszzzz .. u Ciebie nawet info instant ma rozmiary wypracowania ;-) nie miałam czasu czytać Cie na bieżąco bo urlop, potem zwolnienie lekarskie ;-) i jestem teraz trochę do tyłu ale nadrobię ... obiecuję :-)
Na urlopie byłam/liśmy (nie wiem kiedy się nauczę, że teraz już jestEŚMY a nie jestEM ;-) w Tunezji, fajnie ale przereklamowana, po tygodniu chciałam wracać do domu ;-) a na powitanie dostojna imprezka czyli Wesele Piaścików, jak zwykle Mercurowcy dopisali: byłam ja, Kasiczek, Szczypior, Grudzień i Misiu - impreza rewelacyjna!
A wracając do wyjazdu to uświadomił mi, że ja się nie nadaję do życia za granicą, już po tygodniu za bardzo tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, za znajomymy rejonami, za Grodziskiem, nawet za Warszawą ;-)
Pozdrówka :-)

socool said...

Czesc Kinia ;-)

ja powiem szczerze, ze odstawka od Warszawy powoduje moja coraz wiekszą milość do tego miasta!
Zaczynam doceniać smaczki naszej stolicy...kraju ogolnie ;-) np cieszę sie, ze 5 ministrow otworzyło obwodnicę Garwolina, ktorą niechybnie wkrótce bym przetestował....Im dłuzej mnie nie bedzie w kraju, tym radosc z takich duperelek bedzie wieksza...no i czekam na jakies 200+ metrów w stolicy...to mnie jest w stanie ściągnąć z drugiego konca świata! ;-) Poki co cieszy mnie san fran...mimo chwilowych slabosci...bede sie starał dac tu radę ;-)

Anonymous said...

Wow! ...

Szeroko .... 200m+ ;-)
A ja nadal na walizkach, nadal bez swojego kawałka podłogi i z marnymi widokami, że się to zmieni ... ;-)
ale cóż... za gapowe się płaci to raz a dwa, że trzeba ponosić konsekwencje wyborów życiowych a ja co?
- po pierwsze primo, mogłam być przecież twardą babką i wziąść sprawy w swoje ręce kiedy jeszcze można było stać się szczęśliwym posiadaczem własnego m2 za "marne" 200 tysi a nie 500 jak teraz ale za miętka wtedy jeszcze byłam ;-)
- po drugie primo, mogłam czekać na księcia z bajki, który by się mną zaopiekował
(jakkolwiek by to rozumieć ;-) zamiast wychodzić za mąż za Księciunia, który z księciem ma wspólnego tyle co maluch z mercedesem ;-)

ale wyszło jak wyszło i teraz trzeba pokutować ;-)

muszę szybko awansować żeby mnie na kredyt stać było ;-)

a wiesz, że teraz juz kredyty na 45 lat przyznają?

jak sie nie pospieszę to moje wnuki będą go jeszcze musiały spłacać ;-)

Buziaki

socool said...

Między innymi przez problemy mieszkaniowe postanowiłem opuścic kraj. Nie lubię brać kredytów w ogole (a juz na pewno nie na 30 lat) i ściagać się z innymi w wynajdowaniu swojego zyciowego gniazdka. Najbardziej zly jestem na to, że u mnie o niepowodzeniu akcji mieszkaniowej zadecydowaly rzeczy, na które nie do końca miałem wpływ ( a moglem np. urodzić się 5 lat wcześniej). Znudziło mi się sluchanie znajomych o nowych widokach na świetlaną przyszlość, o nowych "em" i straych zonach...Moze kiedyś się dorobię, nie wiem... Moglbym nawet handlować z Chińczykami kontenerami truskawek, jest mi to obojętne w jaki sposob zdobędę pieniądze...Mam nadzieję, ze kiedyś będzie mnie stać. jak widzisz nie jestes sama ;-)